Między edukacją w działaniu a edukacją ustawiczną
Nie przez przypadek w celach Strategicznej Mapy Drogowej Sektora Obywatelskiego (SMD) tak dużą wagę przypisano „edukacji na rzecz obywatelskiej aktywności”. Tylko społeczeństwo obywatelskie (a więc i organizacje pozarządowe, społeczne, obywatelskie) budowane na świadomych, aktywnych i odpowiedzialnych obywatelach może mieć pozytywne znaczenie dla budowania prawdziwej Rzeczy Pospolitej.
Dlatego właśnie w SMD zapisano, że konieczna jest „[z]miana postaw i zachowań Polaków”, ponieważ „dla budowy silnego społeczeństwa obywatelskiego potrzebna jest znacząca zmiana postaw i zachowań obywateli i obywatelek, poczynając od zmiany nastawienia do dobra wspólnego, obywatelskiego zaangażowania, pracy społecznej, filantropii. Bez świadomych, aktywnych i odpowiedzialnych obywateli sektor obywatelski będzie zbyt słaby, by odgrywać znaczącą rolę”…
A tak wyglądał postulowany układ obszarów i kierunków w pierwszym priorytecie:
Kontekst działań
Mapa tworzona była w latach 2014-2015, a od tego czasu warunki brzegowe zmieniły się zasadniczo. Przejrzyjmy szybko wszystkie kierunki działań (obraz, który spróbuję tu zarysować, będzie miał oczywiście charakter subiektywny).
- Zasadniczo zmienił się stosunek rządu do organizacji pozarządowych. Zamiast w dużej mierze ignorowania i lekceważenia (czy jak mówią inni – tolerowania i instrumentalnego wykorzystywania) za czasów poprzedniej władzy mamy teraz szerokie (na razie raczej tylko w deklaracjach) wsparcie dla organizacji, z rozbudowaną narracją o tym, że trzeba wspierać organizacje, które do tej pory były niedofinansowywane, i z ograniczeniem finansowania działań, które nie są zbieżne z dominującą ideologią rządu (organizacji antydyskryminacyjnych i antyprzemocowych). Spowodowało to zwiększenie zainteresowania aktywnością organizacji – tak tych związanych z obozem władzy, jak i uznanych za opozycyjne.
- Nie przełożyło się to jednak jeszcze na zmiany w samych organizacjach (poza zmianą filozofii, środki od osób prywatnych zaczęto traktować jako ważne źródło alternatywnych form finansowania). Trudności związane z budowaniem organizacji masowych (jak np. Komitet Obrony Demokracji), działania nowych organizacji, które otrzymują znaczące dofinansowanie ze strony rządu, jak i tych, które próbują zagospodarować aktywnych obywateli przeciwnych władzy (np. Fundacja Wolni Obywatele RP), nie przełożyły się (być może jeszcze) na nowe formy masowego zaangażowania w organizacjach (patrz pkt 4).
- Próby powrotu do dyskusji w ramach SDS o istocie wolontariatu, z uwagi na prace rządu nad wolontariatem długoterminowym, zostały zarzucone. Program rządowy, który w zasadzie nie jest skierowany na wsparcie organizacji (moim zdaniem, wsparte zostaną jedynie swoiste centra wolontariatu i wolontariat przy placówkach budżetowych, np. domach kultury czy muzeach) w jeszcze większym stopniu niż dotychczas wolontariat „upaństwowi” i „skomercjalizuje” (obowiązkowy wolontariat w szkole, wolontariat jako forma zdobywania doświadczenia zawodowego, wolontariat „za bonusy”). Równocześnie dyskusja wokół organizacji ekstremistycznych (typu Narodowe Odrodzenie Polski) zwraca uwagę na problem członkostwa. Przy czym rząd poprzez wydzielone środki chce wspierać pewien typ organizacji członkowskich, takich jak organizacje harcerskie czy koła gospodyń wiejskich.
- Ciągle brakuje zrozumienia znaczenia zaangażowania w organizacjach, ale z uwagi na sytuację polityczną (manifestacje, kontrmanifestacje, pikiety itp.) wzrasta zainteresowanie sprawami publicznymi (chociażby powszechna edukacja dotycząca trójpodziału władzy, roli sądownictwa, praw konstytucyjnych). Prowadzone są także – ale jakby zupełnie równolegle – dotychczasowe działania na rzecz partycypacji obywatelskiej na poziomie samorządów (konsultacje, budżety partycypacyjne itp.).
- Szkoły stały się terenem walki ideologicznej, centralistyczne tendencje rządu przekładają się na lokalne strategie działania poszczególnych placówek, zaproszenie jednych organizacji jest elementem wpisywania się w oficjalną narrację, innych – elementem oporu.
- Działania z zakresu oświaty pozaszkolnej znalazły się również w obszarze zainteresowania rządu pod hasłem „uniwersytetów ludowych” – trudno jeszcze na razie określić, co rząd pod tym hasłem rozumie, ale niewątpliwie łączy to z ideą tzw. „mateczników polskości”.
Co się wydarzyło w sektorze?
Z założenia stosowanie „Mapy” miało się opierać nie na negocjowaniu z rządem kolejnych rozwiązań, ale na działaniach wewnątrz sektora. Organizacje – odnosząc się do zasygnalizowanych(*) w „Mapie” kierunków – miały uwspólniać działania i podejmować współpracę w celu osiągnięcia synergii. Oczywiście to, co się wydarzyło (zarówno w priorytecie dotyczącym edukacji obywatelskiej, jak i w pozostałych), nie było oderwane od otoczenia i warunków, w jakich przyszło organizacjom działać .
Dwa partnerstwa (dotyczące wolontariatu i uniwersytetów ludowych) podjęły współpracę z rządem. W pierwszym przypadku koordynator został pracownikiem Narodowego Instytutu Wolności, w drugim – doszło do sformalizowania współpracy organizacji prowadzących uniwersytety ludowe, a praca nad wypracowaniem strategii wspierania tej formy działalności jest ciągle na początku drogi.
Tym, co powoli rozszerza się w sektorze pozarządowym, jest idea AntyUniwersytetu, czyli próba budowania wewnętrznego systemu samoedukacji. Kursy wirtualne i stacjonarne (np. w Gliwickim Centrum Organizacji Pozarządowych) mają za zadanie zmianę podejścia działaczy społecznych do pogłębiania wiedzy – tak z zakresu teorii działania społecznego, jak i tradycji sektora obywatelskiego. Do promocji tych ostatnich znacznie przyczyniły się obchody 100-lecia obchodów niepodległości.
W tym obszarze – o ile wiem – są jeszcze co najmniej dwie inicjatywy, w które są zaangażowane organizacje powiązane z Mapą. Wpisują się one zarówno w kierunki działania mapy, jak i w postulowane formy samoorganizacji. Z jednej strony mamy więc Forum Praktyków Partycypacji, jako cykliczne spotkania osób zaangażowanych w partycypacyjny sposób zarządzania w społecznościach lokalnych. Z drugiej – powstanie grupy „komunikacyjnej” organizacji pozarządowych i przygotowanie (częściowo z własnych składek) kampanii „To działa”, która ma odpowiedzieć na problem braku zrozumienia istoty działania organizacji pozarządowych w opinii publicznej.
Co z tą edukacją ?
1. edukacja w działaniu
Przyspieszona edukacja obywatelska dla części środowisk, w tym także młodych, to typowa edukacja w działaniu. Protesty przeciw łamaniu Konstytucji, demonstrowanie poparcia dla rządu, marsze, zbiórki podpisów, zbiórki pieniężne – to buduje pewien typ zaangażowanego obywatela. Z drugiej strony wzrost nastrojów radykalnych sprzyja tworzeniu się organizacji społecznych, czasem o ideowo antydemokratycznej prowieniencji, które generują sprzeciw i… samoorganizację.
Edukacja w działaniu jest jedną z podstawowych form edukacji obywatelskiej. Większość dzisiejszych działaczy (podobnie jak wielu polityków, biznesmenów, ale także np. dziennikarzy) jest raczej praktykami niż teoretykami. Nie kończyło studiów z obszaru, w którym teraz działają, a wiedzę zdobywali „w boju” lub kształcąc się dorywczo w potrzebnych na bieżąco aspektach. To bardzo dobry punkt wyjściowy. Jednak bez ciągłej refleksji, uzupełniania braków, poszukiwania nowych rozwiązań te początkowe umiejętności mogą prowadzić raczej do skostnienia i rutyny niż do rozwoju.
Czy jednak działaczom społecznym nie wystarczy doświadczenie? Wielu pewnie wystarczy, ale… Działalność społeczna to nie jest tylko dobre wykonywanie swojej pracy. To przede wszystkim próba odpowiadania na pojawiające się nowe problemy społeczne. Są oczywiście problemy, których nie da się rozwiązać. W hospicjum zawsze znajdą się ludzie potrzebujący pomocy. Jednak organizacje nie zajmują się tylko nierozwiązywalnymi problemami, a wiele ich działań ma przynosić efekty, a więc rozwiązywać problem, powodować zmiany. Jeśli tak nie jest, to być może po prostu działamy nieefektywnie?
2. nietradycyjne metody tradycyjnej edukacji obywatelskiej
Podstawowym remedium na problemy z edukacją obywatelską jest głos – „tego powinni uczyć w szkole”. I tak, i nie. Nie możemy zapominać, że lepiej jest nie uczyć postaw obywatelskich w szkole, niż uczyć ich źle. Doświadczenia z czasu zaborów (gdy ucisk szkolny spowodował niewyobrażalną w dzisiejszych czasach chęć samokształcenia wśród młodzieży) i PRL-u, gdy do działalności społecznej skutecznie zniechęcano, promując ją na każdym kroku, wskazują, że formalizm i fikcja wychowania obywatelskiego (śpiewy „Boże, cara chrani” czy międzynarodówki) nie przynosiły zamierzonych celów. Dlatego ważna jest zarówno zmiana nastawienia dorosłych do zaangażowania społecznego (to rodzice i nauczyciele – świadomie lub nie – są odpowiedzialni za sporą część postaw u młodzieży), jak i edukacja nieformalna i pozaformalna. Wydaje się, że walka o wpływy w szkołach – o dostęp organizacji pozarządowych do młodzieży – już się zaczęła.
3. samorozwój
Tym, o czym się mówi wielokrotnie w organizacjach (przenosząc to czasem zupełnie bezkrytycznie z biznesu), jest samorozwój pracowników i podnoszenie ich kompetencji. Oczywiście pracownicy tego potrzebują, ale potrzebują tego również społecznicy. Tyle tylko, że nie chodzi o umiejętności przydatne w wykonywanym zawodzie, ale o przeciwdziałanie wypaleniu społecznemu, umacnianie prospołecznych postaw, zrozumienie procesów globalnych itp. Tego wszystkiego, co pomaga nie tyle wykonać konkretne zadania, co wyrwać się z rutyny i zrozumieć, co rzeczywiście trzeba robić, by zmieniać świat na lepsze.
Edukacja historyczna
Tak, jak nie można zostać lekarzem, nie zaliczając historii medycyny, czy pedagogiem, nie zapoznawszy się z historią wychowania, tak niezbędna jest w działalności społecznej minimalna chociaż wiedza o historii samoorganizacji. Polskie tradycje są tu wyjątkowe. I nie dlatego, że Polacy są jacyś wyjątkowi, ale dlatego, że nasza historia ułożyła się tak, że te tradycje nie tylko są bogate, ale też – z uwagi na fakt, że rozwijały się równolegle w kilku systemach prawno-społeczno-ekonomicznych – pozwalają na porównanie, a więc lepsze zrozumienie procesów społecznych. Już sama historia edukacji i samokształcenia, opartych na tajnych i jawnych, zróżnicowanych ideowo, dostosowujących się do bardzo różnych warunków organizacjach to kopalnia nie tylko inspiracji, ale i wiedzy o tym, jak idee społeczne podejmowane przez społeczników (często w procesach trwających kilkanaście czy kilkadziesiąt lat) urzeczywistniają się. Podstawowa edukacja historyczna społeczników jest niezbędnym elementem samoedukacji obywatelskiej organizacji społecznych, a co za tym idzie – skutecznej obywatelskiej edukacji całego społeczeństwa.
—-
(*) Mapa miała być sposobem na „orientowanie się”, co się w sektorze dzieje, by „widzieć się” nawzajem, by nie dublować wysiłków i w miarę możliwości jednoczyć siły w poszczególnych kierunkach działania.