Po kilku listach i dwu odpowiedziach czas na kolejny list zbiorowy. Poprzedni dotyczył demokracji w organizacji, ale tak sobie myślę, że może nie mamy odrobionej (u nas w stowarzyszeniu i w całym sektorze) lekcji bardziej podstawowej, lekcji współdziałania. Bo czy my w sektorze współdziałamy? A może tylko swoje indywidualne interesy i ambicje realizujemy? Czy prawdziwie współpracujemy w naszych organizacjach i czy gotowi jesteśmy na współpracę w naszym Stowarzyszeniu?
Demokracja jako sposób współpracy?
Bo po co kłócić się o demokrację jeśli nie mamy wspólnego celu albo nie jest on na tyle ważny, by poświęcić coś od siebie by go osiągnąć. Po co umawiać się co do zasad jeśli nie są one do niczego nam potrzebne? Jeśli to co wspólne będzie nie efektem zbiorowego wysiłku a jedynie wypadkową naszych indywidualnych aktywności? Co to znaczy współdziałać, a właściwie, co to dla nas (dla mnie) znaczy współdziałać?
Interes wspólny czy suma interesów cząstkowych?
Bo pytaniem jest, czy rzeczywiście coś chcemy zrobić wspólnie? Nie chcemy wykorzystać innych do realizacji własnego pomysłu (tu idealnym modelem jest po prostu zatrudnienie pracownika), ale chcemy dołożyć swoją cegiełkę do wspólnej budowli. Wspólny cel jest tu ważny, a nie moje indywidualne interesy. Ja mogę stracić, bylebyśmy wspólnie zyskali. Im więcej dołożę tym więcej będzie. Nie komunikat JA, ale komunikat MY!
Projekt czy wspólna sprawa?
Ale współpraca to nie udział w “zorganizowanej grupie pracowników”. Ktoś podzielił zadania – i jeśli dobrze to zrobił – to efekt będzie oczekiwany. Ja robię swoje, Ty robisz swoje i jeśli każdy wykona swoja robotę… To nie współdziałania – to wykonywanie swojej pracy. Niby wspólnie, ale każdy sam!
Aż zespół czy tylko zespół?
Widziałem wiele projektów, które “złożyły” się z indywidualnej pracy członków zespołu. Widziałem też wiele, gdzie każdy zrobił swoje i… “to by było na tyle”. Kilka się nie udało, a tych, gdzie ludzie prawdziwie współpracowali jest “jak na lekarstwo”. A mnie marzy się coś zrobić wspólnie. Z mądrymi zgubić, a nie z głupimi znaleźć. Przegrać w dobrym towarzystwie, a nie osiągać sukces za wszelką cenę. Samemu napisać tekst każdy potrafi, ale napisać wspólny tekst to już nie tak łatwo. Wspólnie zbierać materiały, dyskutować, wspólnie uzgadniać wnioski. Wspierać tych, którzy chwilowo odstają, doceniać tych, którzy w danym momencie mogą się bardziej zaangażować. Pytaniem jest więc jak prawdziwie współpracować….
Zastanawiam się na ile wnioski te wynikają ze spotkania dotyczącego Karola Libelta i jego tekstu “O odwadze cywilnej”….