Ideologia sektora (6)
Panuje przekonanie, że działania obywateli i organizacji, które ich reprezentują, mają charakter głównie reaktywny – są reakcją na to, że gdzieś źle się dzieje. Stąd tak ważna rola organizacji kontrolnych, o których pisaliśmy poprzednio. Jednak i organizacje usługowe, samopomocowe często w takich kategoriach są postrzegane. Jest problem, pojawia się organizacja, która go rozwiązuje, i wszyscy są zadowoleni. No, jednak nie wszyscy. Oto bowiem organizacje mają do wykonania ogromną rolę pozytywną, inicjującą. To prawda, że czasem odgrywają ją niejako przy okazji, podejmując działania reaktywne – próbowaliśmy rozwiązać ten problem, ale w obecnych warunkach systemowych to się nie udaje, trzeba więc zmienić system – jednak ta rola pozytywnego programu, jaki niosą ze sobą organizacje pozarządowe, ma znaczenie kluczowe dla rozwoju społecznego.
Między rewolucją a pozytywizmem
Warto pamiętać, że samoorganizacja – w swoim wymiarze pozytywnym – miała dwa wymiary i choć stara się je starannie w teorii od siebie odseparować, więcej mają ze sobą wspólnego, niż się wydaje, a łączy je to, że oba próbują przeciwstawiać się bierności, apatii, rezygnacji. To, czy działacze społeczni trafiali do obozu rewolucjonistów czy działaczy organicznych, często zdeterminowane było warunkami społecznymi, ale też często role te przeplatały się ze sobą i pozytywista szedł do powstania, a rewolucjonista angażował się w działania legalne. Pytanie, jak zmieniać rzeczywistość – czy niszcząc stare instytucje, czy je przekształcając – miało wspólny mianownik: konieczna jest zmiana.
Zrozumieć dobro wspólne
Od wrażliwości społecznej, poglądów na rzeczywistość i wyobrażeń o tym, co jest wartościowe w ludzkiej aktywności, zależało, jak społecznicy w poszczególnych warunkach angażowali się w zmianę świata na lepsze. Te ich wizje docelowych zmian były mniej lub bardziej całościowe, a czasem przekształcały się w konkretne programy polityczne. Edward Abramowski przed I wojną światową uznawał Polaków „za materiał, z którego ktoś inny urabia rozmaite formy” i twierdził, że „przy każdej sposobności ofiarowywaliśmy siebie: zróbcie z nas to lub owo, zróbcie z nas społeczeństwo konstytucyjne, demokratyczne, zreformujcie nam szkoły i szpitale, ochrońcie nas przed nędzą i wyzyskiem. Cała mądrość polityczna zawierała się w tych prośbach czy żądaniach reformy. Wszystkie ideały chyliły się przed jednym: Państwa – opatrzności. Ono miało za nas myśleć i działać, miało nas karmić, uczyć, uzdrawiać, chronić. I to się nazywała u nas »demokracja«”. To zasadnicza różnica między politykami a społecznikami. Jedni wierzą, że państwo może dokonać odgórnych zmian, drudzy, że bez zmian społecznych, a czasem wręcz zmian w konkretnych ludziach, zmiany systemowe staną się co najwyżej własną karykaturą.
Alternatywa
Jaki więc program pozytywny mają mieć organizacje? Oczywiście wizja Samorządnej Rzeczypospolitej, w której na zasadzie pomocniczości życie społeczne budowane jest od dołu do góry, jest pociągająca. Jednak jest ona niemożliwa bez pojedynczych celów poszczególnych organizacji, które chcą założyć własną szkołę, własne przedsiębiorstwo społeczne, własny dom kultury. Nie jest możliwa, jeśli nie ma setek pomysłów na urządzenie świata po swojemu. Pomysłów czasem zupełnie różnych. Jest tu miejsce na ideę uczenia dzieci w domu, ale także szkół społecznych czy dobrych, poddanych społecznej kontroli szkół publicznych. Na tworzenie rozwiązań, które nie są tylko realizacją zadań publicznych, ale które są sposobem na realizowanie twórczych pomysłów, alternatyw cywilizacyjnych, eksperymentów. Bez takich inicjatyw, innowacji rozwój społeczny nie będzie możliwy. Dlatego tak ważny jest pozytywny program każdej organizacji, każdego działacza społecznego, całego sektora.
KSS KOR bis
Napisałem to, co wyżej, i wyszło bardzo teoretycznie, a przecież moją intencją było odniesienie się do rzeczywistości. Przekonanie, że reaktywność – patrzenie władzy na ręce, protestowanie, oburzanie się na kolejne przykłady agresji i działań ksenofobicznych – to nie wystarczy. Trzeba się oburzać, zaświadczać, podpisywać, manifestować, ale to za mało. Musimy podjąć wysiłek tworzenia programu pozytywnego, w którym inicjatywy oddolne wypełnią pustkę społeczną. Oczywiście trzeba mieć własne poglądy, ale poglądy za którymi nie stoi zaangażowanie społeczne, poświecenie, praca, są często pustosłowiem. Powinniśmy zaświadczać o nich czynem, i to starając się przede wszystkim budować coś własnego, a nie tylko walczyć z innymi. Trochę jak obchodzący właśnie 40-lecie powstania Komitet Obrony Robotników, który od działań czysto pomocowych szybko przeszedł do działań samoorganizacyjnych (stąd zmiana nazwy na Komitet Samoobrony Społecznej KOR). Studenckie Komitety Solidarności, Wolne Związki Zawodowe, Towarzystwo Kursów Naukowych, bibuła – każdy kto chciał mógł się zaangażować. Tak powstaje społeczeństwo obywatelskie.