Dyskusje na temat pracowników w organizacjach pozarządowych odżywają co rusz. Pisałem już o tym. Zazwyczaj pojawiają się dwa stanowiska. Według pierwszego organizacje to tacy sami pracodawcy jak inni i należy pilnować, by – pod płaszczykiem działalności społecznej – nie wykorzystywały pracowników. Drugie zaś stwierdza, że niezależnie od wszystkiego, praca w organizacji nie jest tym samym co praca w fabryce i nie można jej traktować jedynie jako pracy na etacie. Odrzucając sytuacje oczywiste – czyli, z jednej strony, na przykład, taką, kiedy to instytucja pozarządowa, powiedzmy – szkoła, zatrudnia kogoś do sprzątania, czy – z drugiej – taką, kiedy organizacja działająca tylko wolontaryjnie nie ma ani złotówki na koncie, warto szukać zdroworozsądkowych odpowiedzi. I tu trafiłem na pewien ciekawy moment w historii Towarzystwa Gimnastycznego Sokół u samych jego początków. I myślę, że to przykład wart refleksji.
Autor bloga: Piotr Frączak
Edward Abramowski w Niepołomicach
Zlot Niepołomicki czyli Obywatelskie Dni Skupienia nie są wydarzeniem, które da się podsumować. Z wielu równoległych wydarzeń, spontanicznie organizowanych spotkań każdy mógł wynieść coś innego. Spotkanie było tu ważniejsze nawet niż tematy rozmów – próbując podsumować całość, musielibyśmy się liczyć z tym, że nasza opowieść nie będzie dla innych uczestników spotkania zbieżna z ich doświadczeniem. Warto jednak dzielić się przemyśleniami, które w Niepołomicach się narodziły. Ja, dzięki wykładowi prof. Andrzeja Mencwela, odkryłem ważny element myśli Abramowskiego, który w moim dotychczasowym patrzeniu na jego pisma i życie jakoś mi umykał. Dla pamięci wrzucam tu też na koniec mój tekst z 2010 roku o tym, dlaczego warto czytać Abramowskiego, aby ta glossa lepiej wybrzmiała. Kontynuuj czytanie
List do członków Stowarzyszenia – w sprawie członkostwa
Wysłałem – zgodnie z naszymi ustaleniami podjętymi u Zosi ponad rok temu – trzy listy indywidualne. Myślałem, że chociaż w kwestii szybkości komunikacji nastąpiły od XIX wieku jakieś znaczące zmiany. A tu nic. Zaglądam do skrzynki – jak w 1974 i 1984 – i nadal nic. Brak odpowiedzi. Co mnie przekonuje do trawestacji powiedzenia, bodaj Lampedusa, że wszystko musiało się zmienić, by wszystko pozostało tak jak było… Dla mnie, który szukam inspiracji w historii, jest to teza podstawowa.
Ale ponieważ na razie odpowiedzi na indywidualne listy nie ma, może czas odwołać się do kolejnej trawestacji, tym razem pojęcia “Respublica literaria” i spróbować formy listu zbiorowego. Może ktoś przeczyta, może ktoś odpowie…
Historia prawa dla stowarzyszeń – list do Kingi
„żal, że tak bogata dziś już dziedzina pracy ludzkiej nie jest należycie jako całość steoretyzowana. (…) Jeżeli mogą istnieć nauki o państwie, o samorządzie, to czemuż nie może się rozwijać nauka o stowarzyszeniach. Nie powinniśmy jej ignorować w imię faktu, że w ślad za pogłębieniem teoretycznym idą i doświadczenia praktyczne. Mamy pewne zadatki ku temu w wielu dziełach naszych wybitnych pisarzy (Skarga, Staszic, Libelt, Milewski) – trzeba ich myśli wyławiać, łączyć, rozwijać i tworzyć całość”
Cezary Łagiewski, „Z teorji i w sprawie teorji stowarzyszeń” 1920
Her-steria wobec he-storii – z listów do żony
Tytuł jest pogmatwany, ale podobno im dziwniejszy tytuł, tym lepiej. Nie trzeba doszukiwać się w nim zbyt wiele treści. Z założenia treść jest bowiem pod tytułem, a czasem jeszcze dalej, bo pod podtytułem. Zanim do treści dojdziemy, słowo wyjaśnienia. Po co pisać list do żony i zamieszczać go na stronie, gdy wystarczy krzyknąć do drugiego pokoju? To taki eksperyment – i nie z zakresu budowania relacji rodzinnych, ale stowarzyszeniowych. Bo jesteśmy w jednym stowarzyszeniu i to zobowiązuje. Do czego to zobowiązuje, jeszcze nie wiem. Ale właśnie dzięki tej niewiedzy to będzie eksperyment!
Społeczeństwo obywatelskie a działanie bez użycia przemocy i obywatelskie nieposłuszeństwo
Tekst zamieszczony w Coroczniku Pozarządowym 2016/2017 jest oparty na artykule „Wizja społeczeństwa obywatelskiego w teorii walki bez użycia przemocy”, który ukazał się w zbiorze Między lobbingiem a akcją bezpośrednią (metody działania obywateli), Piotr Frączak (red.), Warszawa – Kraków 1997.
We współczesnym świecie pojęcie społeczeństwa obywatelskiego łączone jest z niechęcią do używania przemocy. To raczej sfera debaty, negocjacji, ucierania się stanowisk i kompromisów, jeśli nie konsensusu. To społeczeństwo cywilne (niezmilitaryzowane) i jednocześnie cywilizowane. Jednak w kontekście historycznym nie jest to takie oczywiste. W konfliktowej wizji emancypacji społeczeństwa z wieku XIX (tak w kontekście działań narodowowyzwoleńczych, jak i teorii walki klas) konieczność obalenia starego porządku była czymś, na czym zasadza się możliwość zmiany. To mogło prowadzić do przekonania, że przemoc może być konieczna nawet w sytuacji, gdy walczy się o społeczeństwo, w którym siły nie będzie się stosować do rozwiązywania konfliktów. Jednak dziś w działaniach społecznych, w których wyrzeka się działań opartych na przemocy mamy do czynienia z dwoma podstawowymi argumentami, które uzasadniają taką postawę. Moralnym (nie stosuje się przemocy, bo ta jest nieetyczna), ale i pragmatycznym, zwracającym uwagę, że – przynajmniej w dłuższej perspektywie – działania pokojowe mogą być skuteczne. Powoli odchodzono od rozumienia biernego oporu jako broni słabych (niemogących się bronić w inny sposób) w kierunku rezygnacji z przemocy jako wartości życia społecznego i skutecznej metody działania społecznego, w coraz większym stopniu utożsamiając bierny opór z obywatelskim nieposłuszeństwem.
Kontynuuj czytanie
Co powinieneś wiedzieć o towarzystwach trzeźwościowych?
W ramach dyskusji nad Strategiczną Mapą Drogową, a szczególnie nad priorytetem edukacja na rzecz aktywizacji obywatelskiej, zastanawialiśmy się przede wszystkim „Co każdy (nie tylko społecznik) wiedzieć powinien?”. W tym kontekście w ramach Partnerstwa nr 1 (podejmującego działania na rzecz pozytywnego nastawienia społecznego do działalności obywatelskiej, promowania i doceniania społeczników i odbudowania tradycji społecznikowskich) podjęliśmy inicjatywę O więcej niż niepodłegłość, której celem jest – w ramach dyskusji toczących się przy okazji setnej rocznicy odzyskania niepodległości – pokazanie niedocenianej roli inicjatyw społecznych. Ale nie chodzi nam o propagandowe hasła i chwytliwe tematy. Jesteśmy przekonani, że dopiero posiadając odpowiednią wiedzę, możemy z przekonaniem dopominać się o należne miejsce organizacji – dziś nazywanych pozarządowymi – w naszej historii i współczesności. Bo wiele z tego, co osiągają organizacje, widać dopiero w perspektywie czasowej dłuższej niż strategie biznesowe czy nawet – ograniczone kadencjami – projekty polityczne. Zmiany, o które walczą organizacje, dokonują się w perspektywie lat, czasem nawet kilkudziesięciu.
Strategiczna Mapa Drogowa – teoria i praktyka
Poszukując odpowiedzi na temat gdzie znajduje się “trzeci sektor” w Polsce AD 2018 nie da się uciec od idei Strategicznej Mapy Drogowej Sektora Obywatelskiego. Ta swoista strategia sektora (por. SMD – o co chodzi?), a także cienie i przebłyski prób jej realizacji wiele mówią i o kondycji organizacji pozarządowych, o potrzebach działań obywatelskich, o nadziejach i niebezpieczeństwach społeczeństwa obywatelskiego w Polsce. W skrócie idea zasadzała się na koncepcji, że organizacje pozarządowe w Polsce, mimo swojego zagubienia, trudności organizacyjnych i finansowych, mają ciągle jeszcze wiele potencjału by zmieniać świat na lepsze. Jednak ta zmiana powinna zacząć się od siebie, od własnej organizacji, od całego sektora. Bo tylko świadomie decydując się na współpracę w osiąganiu długofalowych celów możemy spowodować, że pojedyńcze inicjatywy zleją się w rzeczywistą, systemową zmianę. Kontynuuj czytanie
Kooperatywy i bractwa, czyli powrót do korzeni!
…bo ktoś splugawił słowa
“czyn”, “walka” i “towarzysz”…
Jan Krzysztof Kelus
Ostatnio, kiedy rozmawialiśmy z Henrykiem Wujcem, zeszliśmy, w kontekście kursu AntyUniwersytetu, na temat bractw. I okazało się, że w pierwszym rzędzie, pewnie zgodnie z potocznym wyobrażeniem, przychodzą nam na myśl jedynie bractwa kościelne. A przecież powrót bractw w sektorze pozarządowym wcale nie z takimi bractwami się wiąże. Wskazuje to wyraźnie choćby rozwój bractw rycerskich sprzed lat kilkunastu. Sam przyglądałem się pisaniu statutu Warszawskiego Towarzystwa Bratnego (przy okazji pozdrowienia) i miałem okazję poczuć, że nie jest to typowe stowarzyszenie. To podobnie jak z kooperatywami spożywców, które próbują odbudowywać ducha spółdzielczości, nie odwołując się do słowa spółdzielnia. Zresztą kiedy już decydują się zarejestrować – to jako stowarzyszenie, nie spółdzielnia (co akurat nie jest niczym nowym, bo w Królestwie Polskim mieliśmy do czynienia ze „stowarzyszeniami współdzielczymi”). Kontynuuj czytanie
Nowa fala czy potrzeba sanacji – czas na rachunek sumienia!
Ignacy Dudkiewicz w swoim tekście „Nowa fala dla organizacji i ruchów?” próbuje pokazać szanse, jakie nieść może dzisiejsza, niełatwa, sytuacja. To ważne, by o tym dyskutować. Niebezpieczeństwem takich dyskusji może być jednak powtarzanie oczywistości, które – ponieważ wydają się oczywiste – nie podlegają weryfikacji, a mogą prowadzić do błędnych wniosków. Jeżeli nie zweryfikujemy naszych potocznych przekonań na temat organizacji i sektora w ogóle, to otrzymamy rady, które powtarzane są od lat (profesjonalizować, zdywersyfikować współpracować z biznesem….) i… nic z nich nie wyniknie. Ostatnio część działaczy linkowała np. wypowiedzi Agaty Dąmbskiej Trzeci sektor na zakręcie , które moim zdaniem właśnie utrwalają stereotypy. Podobne tony odnajduję też w artykule Dudkiewicza. Jednak nie o krytykę tu chodzi, a o rodzaj pewnej propozycji do dyskusji.