Tekst zamieszczony w Coroczniku Pozarządowym 2016/2017 jest oparty na artykule „Wizja społeczeństwa obywatelskiego w teorii walki bez użycia przemocy”, który ukazał się w zbiorze Między lobbingiem a akcją bezpośrednią (metody działania obywateli), Piotr Frączak (red.), Warszawa – Kraków 1997.
We współczesnym świecie pojęcie społeczeństwa obywatelskiego łączone jest z niechęcią do używania przemocy. To raczej sfera debaty, negocjacji, ucierania się stanowisk i kompromisów, jeśli nie konsensusu. To społeczeństwo cywilne (niezmilitaryzowane) i jednocześnie cywilizowane. Jednak w kontekście historycznym nie jest to takie oczywiste. W konfliktowej wizji emancypacji społeczeństwa z wieku XIX (tak w kontekście działań narodowowyzwoleńczych, jak i teorii walki klas) konieczność obalenia starego porządku była czymś, na czym zasadza się możliwość zmiany. To mogło prowadzić do przekonania, że przemoc może być konieczna nawet w sytuacji, gdy walczy się o społeczeństwo, w którym siły nie będzie się stosować do rozwiązywania konfliktów. Jednak dziś w działaniach społecznych, w których wyrzeka się działań opartych na przemocy mamy do czynienia z dwoma podstawowymi argumentami, które uzasadniają taką postawę. Moralnym (nie stosuje się przemocy, bo ta jest nieetyczna), ale i pragmatycznym, zwracającym uwagę, że – przynajmniej w dłuższej perspektywie – działania pokojowe mogą być skuteczne. Powoli odchodzono od rozumienia biernego oporu jako broni słabych (niemogących się bronić w inny sposób) w kierunku rezygnacji z przemocy jako wartości życia społecznego i skutecznej metody działania społecznego, w coraz większym stopniu utożsamiając bierny opór z obywatelskim nieposłuszeństwem.
I. Czym jest działanie bez przemocy?
Takie pojęcia, jak non-violence, ahimsa, rozumiemy jako sposób rozwiązywania konfliktów społecznych, w którym metody dobrane są tak, aby uniknąć użycia przemocy. Co ważne, taka metoda działania, choć zakłada skuteczność, w istocie opiera się na zasadach (wartościach), zgodnie z którymi brak bezpośredniej skuteczności nie może oznaczać odwołania się do gwałtu. Z drugiej strony, skuteczność nie może usprawiedliwiać realizacji celów niemoralnych. „Próbowałem wykazać – podkreślał King – że błędem jest uciekanie się do niemoralnych środków dla osiągnięcia moralnych celów. Ale teraz muszę stwierdzić, że równie źle, a może nawet gorzej, jest posługiwać się moralnymi środkami dla niemoralnych celów” (King 1967, s.99).
Aby dobrze zrozumieć działanie bez przemocy, warto zwrócić uwagę na kilka jego cech podstawowych.
Nieużywanie wszelkiej przemocy
W działaniu bez przemocy nie chodzi wyłącznie o wyrzeczenie się przemocy fizycznej. King wyraźnie podkreślał, że unika się nie tylko fizycznej przemocy, ale również pewnego psychicznego nastawienia, co oznacza rezygnację z negatywnych uczuć wobec przeciwnika. Zasada niestosowania przemocy wymaga nie tylko powstrzymywania się od fizycznych aktów agresji. Żąda wstrzymania się od wewnętrznej agresywności ducha. Odmawiamy nie tylko strzelania do przeciwnika. Odmawiamy nienawidzenia go (za: Morawska 1966, s. 648). Nienawiść – pisał z kolei Gandhi – jest najsubtelniejszą postacią gwałtu. Nie możemy być naprawdę wolni od gwałtu, dopóki tkwi w nas nienawiść (za: Lazari-Pawłowska 1967, s. 108), tak więc walka winna przebiegać bez pragnienia zemsty lub odwetu, bez uczucia złości, nieżyczliwości lub nienawiści (tamże, s. 63). Jednak Gandhi, który zwracał uwagę głównie na niestosowanie siły fizycznej, posługiwał się pojęciem przemocy również w sensie znacznie szerszym, odnosząc je do wszelkich sposobów działania stosowanych w walce, które oceniał ujemnie pod względem moralnym, takich jak podstęp, oszczerstwo, kłamstwo, a także – przynajmniej w teorii – wymuszanie czynów niezgodnych z wewnętrznym przekonaniem (tamże, s. 70). Tołstoj był pewien, że podstawową zasadą życia jest miłość, z chwilą gdy się zgodzimy na przemoc, obojętnie w jakich warunkach, uznajemy niewystarczalność zasady miłości, a więc negujemy samą zasadę (Tołstoj 1976b, s. 327). Dla innych taką siłę sprawczą ma prawda. Wydaje się, że Gandhi, który starał się, aby strajk nie był formą nacisku na właściciela, widział siłę takiej akcji w możliwości uświadomienia właścicielowi sytuacji robotników.
Aktywna postawa wobec niesprawiedliwości i zła
To drugi, obok niestosowania przemocy, konstytutywny aspekt teorii non-violence. Podkreślane to było zresztą wielokrotnie. Określenie bierny opór często wywołuje mylne wrażenie – twierdził King – że jest to metoda nierobienia niczego, przy której człowiek ze spokojem i obojętnością toleruje zło. Otóż nic nie jest dalsze od prawdy. Także Gandhi podkreślał, że idea zaprzestania gwałtu musi znaleźć wyraz w bezpośrednim, aktywnym działaniu, inaczej nie ma wartości, zaznaczając przy tym, że gdyby miał wybierać między biernością (podłością, tchórzostwem) a gwałtem, wybrałby gwałt. Oczywiście formy działań aktywnych mogą znacznie różnić się od siebie. Mamy tu zarówno formy protestu i perswazji, niewspółdziałania i działań alternatywnych (np. bojkotu czy form „aktywnego eskapizmu”), jak i akcje bezpośrednie – z łamaniem prawa włącznie (obywatelskie nieposłuszeństwo).
Stosowanie metod, które wykraczają poza typowe procedury demokratyczne
Jedną z charakterystycznych cech działania non-violence jest pozasystemowość stosowanych metod czyli, jak to określa Modzelewski, ich nieinstytucjonalność. „(…) metody walki bez użycia przemocy pojmowane są tu jako metody niezinstytucjonalizowane w – podkreślmy – oficjalnym systemie politycznym. Jeżeli jakaś forma działalności nie jest zinstytucjonalizowana w systemie politycznym, tzn. nie jest w tym systemie uznana i ustalona, będzie zaliczona do metod niezinstytucjonalizowanych, nawet gdy znaczne kręgi ludności czują się uprawomocnione do korzystania z tej formy działalności. Metodzie tej brak (…) legitymizacji” (Modzelewski 1983, s. 27-28). Problem ten podkreślał np. Tołstoj, który nie tylko odrzucał metody rewolucyjne oparte na przemocy, ale i metodę rozwoju stopniowego, polegającą na tym, by walczyć na gruncie legalnym, bez przemocy, zdobywając sobie prawa po trochu (por. Tołstoj 1976b, s. 133-140). Charakterystyczne jest tu nastawienie rządów, które mogą niezinstytucjonalizowane formy sprzeciwu uznać za przemoc. Np. w RFN przed tzw. gorącą jesienią usiłowano ustawowo rozszerzyć rozumienie przemocy, rozumując, że „opór bez stosowania środków przemocy jest również przemocą” (Miziniak 1985, s. 62 i nast.).
II. Legalne uzasadnienie niezinstytucjonalizowanych metod
–
W systemie demokratycznym legitymizacja działań jest podstawą porządku prawnego i społecznego. Zrozumienie, dlaczego i w jakich warunkach mogą być stosowane dzia- łania nietypowe, wykraczające poza tradycyjne procedury demokratyczne, jest podstawą uznania tych działań za cywilizowane, obywatelskie. Uzasadnienie wynika już to ze specyficznych warunków, już to ze specyficznie rozumianego podejścia legalistycznego.
Sytuacje wyjątkowe
Zastosowanie metod non-violence, może być usprawiedliwiona np. w sytuacji walki z konkretnym rządem, w którym demokratyczne procedury nie zapewniają możliwości zmiany. Czymś oczywistym jest bierny opór w krajach zniewolonych. Tu najczęściej przytaczanymi przykładami są (poza oczywiście działalnością Gandhiego) np. akcje w XIX-wiecznych Węgrzech przeciwko władzy austriackiej i w Irlandii Północnej przeciw dominacji Brytyjczyków, a także działalność części ruchu oporu w okupowanych krajach podczas II wojny światowej (np. akcje w Norwegii). Ale przecież również niedemokratyczne działania własnego rządu, autorytarnej władzy mogą być podstawą do protestu. Tu niewątpliwym przykładem jest „samoograniczająca się rewolucja” Solidarności 1980-1981, kiedy to wyrzeczenie się przemocy było jednym z podstawowych aksjomatów działań podejmowanych przez obywateli przeciw nieuznawanej władzy.
Podejście legalistyczne
Podejście legalistyczne opiera się na uznaniu wartości prawa i jego przestrzegania. Zaakceptowany zostaje dany porządek prawny i istniejący system społeczno-polityczny, mimo że uznaje się jednocześnie jego niedoskonałość i działa na rzecz jego zmiany. Warto tu przypomnieć, że w pierwszej fazie działalności non-violence Gandhiego ten typ podejścia charakteryzował także jego: „Nie jestem pewien – wspomina w swojej autobiografii – czy znalazłbym drugiego człowieka mającego tak lojalny stosunek do brytyjskiej konstytucji, jak to miało miejsce u mnie. (…) Przesądy rasowe, których świadkiem by- łem w Południowej Afryce, były – moim zdaniem – sprzeczne z brytyjskimi tradycjami i wierzyłem, że są przejściowe i lokalne” (Gandhi 1958, s. 204-205). W swojej treści krytycznej wobec państwa i prawa podejście legalistyczne skupia się na działaniach mających na celu:
- egzekwowanie pewnych nieprzestrzeganych praw. Taką walkę przeciw segregacji prowadził np. w Ameryce M. L. King, twierdząc, że istotą walki o prawa jest walka o możliwości, czyli np. wprowadzenie w życie istniejących już formalnie poprawek do Konstytucji czy wydanej przez Sąd Najwyższy decyzji o desegregacji. Podobną formułę przyjął Danilo Dolci jako podstawę swoich działań na Sycylii w 1956 r. (por. Muller 1984, s. 40-41);
- przyznanie powszechnie obowiązujących praw jakiejś dyskryminowanej grupie. Cesar Chaves w imieniu meksykańskich robotników rolnych w Stanach Zjednoczonych mówił: „Od rządu domagamy się tylko jednego: uznania naszych praw i objęcia nas tym samym systemem uprawnień, które przysługują wszystkim innym robotnikom tego kraju (Frybes 1973, s. 98). Podobnie celem walki sufrażystek w Anglii, który ostatecznie przesłonił wszystkie inne, było przyznanie kobietom takich samych praw wyborczych, jakie posiadali mężczyźni;
- zniesienie pewnych praw, które uznaje się za niesłuszne lub niesprawiedliwe, takie podstawy miała np. walka Gandhiego z tzw. Ustawami Rowlatta w 1919 roku.
U podstaw podejścia legalistycznego leży więc przekonanie, że w pewnych sytuacjach można stosować metody z punktu widzenia prawa alegalne czy wręcz nielegalne. Widać tu pewną sprzeczność, która może być, przy akceptacji samej istoty prawa, wyjaśniona na kilka sposobów.
- Obywatelskie nieposłuszeństwo może być uzasadnione, o ile skierowane jest przeciwko prawu sprzecznemu z prawem nadrzędnym, np. z konstytucją. Byłaby to forma łamania bezprawnego prawa lub, jak chce Lang [Lang1984], swoista metoda sprawdzania konstytucyjności ustawodawstwa. Uzasadnienie to często przybiera szerszy zasięg, usprawiedliwiając występowanie przeciw prawu sprzecznemu z prawem moralnym, naturalnym czy boskim, które uważa się w danym wypadku za prawo najwyższe. Tu charakterystyczne wydają się słowa Kinga: „mamy obowiązek moralny naruszać prawa niesprawiedliwe. Skłonny jestem zgodzić się ze świętym Augustynem, że niesłuszne prawo nie jest w ogóle prawem. (…) W żadnym wypadku nie wzywam do omijania prawa lub buntowania się przeciw niemu” (King 1967, s. 88).
- W innym wypadku obywatelskie nieposłuszeństwo może być traktowane jako działanie na rzecz ulepszania systemu prawnego poprzez doprowadzenie do weryfikowania poszczególnych, niedoskonałych praw. Taki, swoiście rozumiany, sposób wpływania na ustawodawstwo zawiera się w haśle dziewiętnastowiecznych sufrażystek: „łamię prawo, ponieważ chcę prawo stanowić” (Bidwell 1972, s.124). W tym kontekście możliwe jest reagowanie na przedsięwzięcia, z którymi można by walczyć na drodze prawnej, tyle że ich negatywnych skutków nie dałoby się odwrócić (np. obrona zabytku przed zburzeniem czy lasu przed wycięciem).
- Z kolei trzecie uzasadnienie mówi, że człowiek uznający pewne zasady moralne ma prawo odmówić podporządkowania się prawu, które zmusiłoby go do działania niezgodnego z sumieniem. Nie podważa on jednak z zasady całego prawodawstwa wobec innych obywateli (przykładem może tu być stosunek świadków Jehowy do służby wojskowej) czy też w innych sytuacjach. Powinien to jednak robić jawnie, a często dodaje się, że powinien również ponieść prawnie określone konsekwencje. King twierdzi wręcz, że jednostka, która łamie prawo i wyraża gotowość poniesienia kary więzienia, aby zaalarmować społeczeństwo o niesprawiedliwości, przejawia faktycznie najwyższe poszanowanie prawa (King 1967, s. 88).
III. Efekty stosowania metod działania pozbawionych przemocy
–
Ideowe niestosowanie przemocy pociąga za sobą – przynajmniej w teorii – pewne efekty, które dla osób związanych z takimi działaniami, a także dla tych, dla których idea społeczeństwa obywatelskiego nie jest pustosłowiem, mają ważne cechy, które są równie ważne jak sama skuteczność działań. Oto działania bez przemocy tworzą w praktyce z jednej strony pewien typ obywatela, z drugiej – niezależne struktury społeczeństwa obywatelskiego.
Społeczeństwo obywatelskie w praktyce
W trakcie akcji bez użycia przemocy tworzą się formy organizacyjne, które w mniejszym lub większym stopniu nie mieszczą się w oficjalnych ramach systemu instytucjonalnego. Szczególnie dotyczy to tzw. działań alternatywnych (tworzenie komun, wspólnot, alternatywnej prasy itp.), które z założenia działają poza państwem, próbując wypracować nowe zasady funkcjonowania. Jednak i organizacje bardziej konwencjonalne unikają błędów struktur instytucjonalnych, nie decydując się na zbytnią formalizację i jednolitość organizacyjną (są to często po prostu komitety powołane do rozstrzygnięcia jednej, konkretnej sprawy, po załatwieniu której rozwiązują się) oraz opierając się na prawdziwej, oddolnej demokracji (często jest to demokracja uczestnicząca) i braku formalnego podporządkowania się przywódcom (każdy podejmuje decyzję udziału w akcji dobrowolnie i właściwie w każdej chwili może się wycofać, byle tylko nie używał przemocy). Metody walki non-violence dotyczą przede wszystkim (bezpośrednio czy pośrednio) walki z państwem, władzą, i już z tego powodu władzę tę osłabiają. Z punktu widzenia społeczeństwa obywatelskiego władza nie musi, a może nawet nie powinna być silna w znaczeniu możliwości narzucenia własnego zdania. Władza (o tyle, o ile jest konieczna) powinna być raczej sprawna (w rozumieniu zarządzania, a nie rządzenia) i pomocnicza (zgodnie z zasadą pomocniczości), czyli spolegliwa (w rozumieniu Kotarbińskiego). Bez względu na różnorodność nazw używanych do jej określenia – pisze Sharp – walka bez użycia przemocy opiera się na jednym podstawowym przeświadczeniu: że mianowicie nie sposób skutecznie rządzić bez zgody i współpracy obywatelskiej. (Sharp 1985, s. 3). Oznacza to, że stosowanie metod non-violence (które jak pisałem wyżej, z natury rzeczy są asystemowe), potencjalnie przynajmniej, prowadzi do zmian w strukturze władzy, a co za tym idzie – zwiększenia roli społeczeństwa w sposobie funkcjonowania państwa (władzy).
Obywatel niestosujący przemocy
Jednak stosowanie metod non-violence powoduje pewne zmiany w psychice tych, którzy je stosują. Działania alegalne czy nielegalne powodują tworzenie się postawy charakteryzującej się krytycznym stosunkiem do prawa, przekonaniem o jego niedoskonałości, uznaniem jego względności, a więc i przeświadczeniem o konieczności jego ciągłej weryfikacji. Odwoływanie się do praw bożych, praw sumienia czy też praw naturalnych kształtuje postawy nonkonformistyczne, opierające się na uczciwości i odwadze cywilnej. Jednak w wyniku uczestnictwa w akcji non-violence nie tylko upada bezkrytyczny szacunek dla prawa, ale i zanika strach przed jego łamaniem. „Kiedy zanika obawa przed więzieniem – pisał Gandhi na ten temat w autobiografii – każda represja podnosi jedynie ducha w ludziach” (Gandhi 1958, s. 505). Nie inaczej traktował sprawę King, który cieszył się, że areszt nie był już dla Murzyna hańbą, lecz oznaką honoru. Murzyn nie tylko zaatakował swoich dręczycieli, ale ujrzał samego siebie w nowym świetle. Stał się „kimś”. Miał poczucie wartości (King 1967, s. 28). Równocześnie działalność w alternatywnych czy pozapaństwowych formach organizacyjnych przekonuje uczestników, że wiele spraw, których rozwiązaniem zajmuje się państwo, mogłoby być przeprowadzonych samodzielnie przez inicjatywy obywatelskie. O roli takiej walki z zabobonnym przeświadczeniem o konieczności państwowego przymusu pisał Tołstoj (por. Tołstoj 1976b, s. 268), a Abramowski wyraźnie podkreślał, że „negowanie państwa jest negowaniem tych potrzeb społecznych, wskutek których pań- stwo istnieje, i tych wszystkich funkcji, które wykonywa jako obrońca praw własnościowych, jako wykonawca sprawiedliwości i jako stróż moralności publicznej. (…) Tym sposobem ludzie nauczyliby się obywać zupełnie bez pomocy władz i doszliby do zerwania wszelkich łączników solidaryzujących państwo z ich interesami osobistymi” (Abramowski 1974, s. 441). Ten maksymalistyczny program realizowany jest częściowo w wielu metodach walki bez użycia przemocy.
IV. Zakończenie
Warto podkreślić, że działalność bez użycia przemocy nie musi dotyczyć jedynie sytuacji konfliktu obywatel (obywatele) – państwo, jak to ma miejsce np. w metodach obywatelskiego nieposłuszeństwa. Te same metody stosuje się do rozwiązania problemów gospodarczych (np. prawdziwe strajki) czy społecznych, gdzie stronami konfliktu są dwie grupy społeczne. Nie podważa to jednak zasadniczej idei, w której podmiotowość obywatela czy grupy obywateli wysuwa się na plan pierwszy. Zarówno prawo, jak i forma organizacji społeczeństwa (państwo) są tylko narzędziami do pełniejszego zaspokajania potrzeb i realizacji podmiotowości obywatela.
Trudno określić wyraźną granicę, gdzie zaczyna się działanie bez przemocy, jak wspomniałem, zależy ona bowiem od pewnego psychicznego nastawienia, od intencji. Można znaleźć przykłady działań, w których nie stosuje się przemocy, a będących zaprzeczeniem idei non-violence. Agresja nie musi przejawiać się jedynie w formie przemocy, a jest ona nie do pogodzenia z podejściem, które z założenia szanuje przeciwników, „kocha nieprzyjaciół”. „W etyce braterstwa jest tylko jeden dogmat – twierdził Abramowski – bezwzględne poszanowanie człowieka, i jedna zasada pojmowania życia – jako interesu wspólności, w którym jednostka odnajduje i sens prawdziwy istnienia i poszukiwanie szczęścia. Czyn szlachetny nosi w sobie pewien niezwyciężony urok, który wszelkiemu sceptycyzmowi nakazuje milczenie (…) gdy poddajemy się myślowo jednemu z takich bałamuctw intelektualnych, np. gdy wmawiamy sobie formalnie, że wszelki heroizm i poświęcenie jest anormalnością psychiczną, newrozą, zboczeniem (…) wtenczas nawet nie możemy oswobodzić się od tego intymnego czaru, który pomimo drwiącej sofistyki myślowej przenika nas do głębi przy stykaniu się z najprostszym czynem zaparcia się siebie i dobroci (za: Giełżyński 1986, s. 56).
Znacząca większość działań polskich organizacji pozarządowych, których z przemocą powiązać się nie da (np. realizacja zadań publicznych), z działaniami non-violence nie ma wiele wspólnego. Organizacje te doskonale radzą sobie w oficjalnych strukturach(konkursy grantowe, procedury prawne itp.), co może sprawiać wrażenie społeczeństwa silnego i sprawnego, ale też oznaczać może społeczeństwo bardzo słabe (takie, które nie jest w stanie się buntować). Wydaje się, że doświadczenia ostatnich wyborów, w których działania pozasystemowe znacząco przyczyniły się do zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości, sugerują, że społeczeństwo obywatelskie w Polsce było słabe i na garnuszku państwa. Wiele się słyszy, że obecnie społeczeństwo obywatelskie, stające wobec tendencji autorytarnych i antymniejszościowych obecnej władzy, musi się wyrzekać przemocy w swoich działaniach. Wydaje się to tezą całkowicie słuszną. Budowanie silnego społeczeństwa obywatelskiego, w którym z założenia przemoc przestaje być trwałym elementem współżycia, wymaga bezsiłowych metod. Pytanie, czy obecne struktury społeczeństwa obywatelskiego w Polsce potrafią sobie z tym poradzić…
PRZYPISY
• Abramowski Edward, fragmenty, w: Roman Rudziński (red.), Idea demokracji w tradycji myśli socjalistycznej, KiW, 1974;
• Bidwell George, Bunt długich spódnic, Wydawnictwo Śląsk, Katowice 1972;
• Frybes Andrzej, Sałata też chce być sprawiedliwa, w: „Więź” nr 11, 1973;
• Gandhi Mahatma K., Autobiografia, KiW 1958;
• Giełżyński Wojciech, Edward Abramowski zwiastun „Solidarności” POLONIA, Londyn 1986;
• King Martin L., Dlaczego nie możemy czekać, KiW, 1967;
• Lang Wiesław, Cywilne nieposłuszeństwo w doktrynie amerykańskiej, w: Lang i Wróblewski, Sprawiedliwość społeczna i nieposłuszeństwo obywatelskie w doktrynie politycznej USA, PWN, Warszawa 1984;
• Lazari-Pawłowska I., Gandhi, Wiedza Powszechna, Warszawa 1967;
• Łużny Ryszard, Doktryna Lwa Tołstoja czyli epizod z dziejów utopizmu społecznego w Rosji, w: „Przegląd Humanistyczny” nr 6, 1979;
• Miziniak Wacław, Od Marszów Wielkanocnych do „gorącej jesieni”, KAW, Poznań 1985;
• Modzelewski Wojciech, Walka bez użycia przemocy, Uniwersytet Warszawski, 1983;
• Morawska Anna, Martin Luther King – „Czarny Gandhi Ameryki”, w: „Znak” nr 143, 1966;
• Muller Jean-Marie, Strategia politycznego działania bez stosowania przemocy, KRĄG, Warszawa 1984;
• Sharp Gene, Walka bez użycia przemocy ADSUM, Warszawa 1985 (przedruk z: „Aneks” nr 34);
• Tołstoj Lew, Listy, t. II, 1976b;