Dla mnie dobrym porównaniem dla organizacji społecznych jest samochód. Oczywiście traktujemy go jak narzędzie (chociaż niektórzy mają do swoich samochodów stosunek bardziej osobisty). Oczywistym jest też, że każdy samochód się kiedyś zepsuje, ale to nie oznacza, że rezygnujemy z jego używania i tylko chodzimy piechotą. Dlaczego więc coraz więcej osób mówi – organizacje pozarządowe to niepotrzebny balast wszystko zrobimy bez tego samochodu – na piechotę (inicjatywy nieformalne), bez zbędnych dodatków formalnych jak zakup, miejsca postojowe, ubezpieczenie, przeglądy techniczne (w organizacjach to rejestracja, kwestie formalne, księgowość). Naprawdę chcemy zrezygnować z samochodu? No chyba, że jesteśmy za tym aby z powodów ekologicznych przesiąść się do transportu publicznego? Ok. Ale transport publiczny to także pojazdy, ale o innym wymiarze (w organizacjach pozarządowych to federacje, albo organizacje masowe). Kontynuuj czytanie
Autor bloga: Piotr Frączak
AntyUniwersytet – wspólnie budujemy zasoby wiedzy
Wiedza na temat sektora obywatelskiego – we wszystkich niezbędnych aspektach por. co każdy społecznik wiedzieć powinien – nie jest wystarczająco uporządkowana. Bo czego trzeba byłoby “sektorowi” aby taki porządek był. Po pierwsze kanonu (jednego lub wielu) lektur podstawowych. Po drugie podręczników (przewodników) po wiedzy i jej meandrach (np. różnych “szkołach”). Po trzecie, w końcu, dyskusji, która pozwalałaby na ocenę poszczególnych elementów wiedzy. Niestety na wszystkich trzech elementach nam, w sektorze, zbywa.
Jest biblioteka OFOP-u, gdzie sporo takich ważnych książek się już znalazło, ale jest tam wiele publikacji stworzonych w projektach, do których często nie warto zaglądać. Podręczników do historii, teorii i praktycznej wiedzy właściwie nie ma. A nawet te, istniejące prace, nie są elementem dyskursu w ramach kształcenia działaczy i pracowników sektora – co w istocie oznacza, że w praktyce nie istnieją. W tym kontekście idea AntyUniwersytetu jest nie tylko, a może nawet nie przede wszystkim, sposobem samokształcenia poszczególnych osób.
Ład czy nieład organizacyjny…
W Coroczniku Pozarządowym 2017/2018 zamieszczony został tekst Przemysława Żaka “OFIP i ład organizacyjny”. Licząc, że teksty zamieszczenie w Coroczniku powinny żyć własnym życiem, wywoływać dyskusję, a być może także przyczyniać się do wypracowywania nowych pomysłów czy rozwiązań, publikuję prywatny, otwarty list do Przemka w sprawie przez niego poruszonej. To próba realizacji pomysłu z walnego Stowarzyszenia Dialog Społeczny z lutego 2017 roku by próbować publicznie zachęcać osoby do wypowiadania się w niektórych kwestiach. To pierwsza próba, a próba w działalności społecznej – przynajmniej tej nie opierającej się finansowanych budżetowo projektach – może okazać się klęską. Tu każdy, kto zechce temat obserwować, będzie mógł ocenić jakość i efekty tego pomysłu, a i kształtowanie się wypracowywanych rozwiązań.
Corocznik Pozarządowy 2017/2018
Kolejna publikacja, która jest swoistą próbą podsumowania działań Stowarzyszenia Dialog Społeczny w roku 2017 (zgodnie z zasadą Bądź jawny, wydaj raport roczny).
Z uwagi na to, że Stowarzyszenie z założenia jest zainteresowane kondycją całego sektora pozarządowego, a jego członkinie i członkowie angażują się w bardzo różne działania i debaty wewnatrzsektorowe, nasz Corocznik Pozarządowy jest jednak dodatkowo próbą – subiektywnego, przyznajemy – spojrzenia na społeczeństwo obywatelskie w ogóle. Zebrane w tomie materiały w większości napisane zostały przez członków Stowarzyszenia., ale również osoby uczestniczące w Ogólnopolskim Forum Inicjatyw Pozarządowych, działających w partnerstwie Dobro Wspólne Lokalnie Strategicznej Mapy Drogowej, studiujące na AntyUniwersytecie czy w ogóle zainteresowane tym co się dzieje w sektorze, znajdą tu pewnie coś dla siebie.
Związek Towarzystw Samopomocy Społecznej
Poprzednik OFOP-u?
>W marcu 1905 r. został szeroko rozrzucona mała ulotka , drukowana na bibułce, najwidoczniej w Krakowie , datowana z Warszawy, z nieznanym dotychczas podpisem: Zarząd Związku Towarzystw Samopomocy Społecznej. Zaczynała się niezwykle, inaczej niż odezwy, bez inwokacji; była prostem wyjaśnieniem celu prac już prowadzonych i zapowiedzią ich spotęgowania . Cel — zdobywanie wolności, to nietylko rwanie istniejących więzów: „lecz zarazem tworzenie własnego życia społecznego. Naród, który pragnie żyć i rozwijać się wszechstronnie, musi przeciwstawić rządom policji swoje własne siły kulturalne”, ma zaspokajać przez własne zrzeszenia i wolne związki swoje potrzeby cywilizacyjne. << tak rozpoczyna swoją opowieść o Związku Towarzystw Samopomocy Społecznej Helena Radlińska w zbiorowym tomie z 1934 „Nasza walka o szkołę polską 1901-1917” (t.II).
Kazimierz Srokowski
Społecznicy i społecznice (2)
Kazimierz Srokowski
Urodzony 4 marca 1864 r – jak sam pisał – >>w dzielnicy Dąbrowy, zwanej “huta cynkowa pod Będzinem”<< – związał się z Dąbrową Górniczą na stałe. Tu też uczęszczał do szkółki elementarnej. Potem kształcił się w gimnazjum w Warszawie i w Piotrkowie. Studiował matematykę na Uniwersytecie w Petersburgu. W 1889 wraca do Dąbrowy. Zatrudnienie znajdował w kolejnych Towarzystwach (dziś byśmy powiedzieli akcyjnych). Silnie angażuje się – na różne sposoby – w działalność społeczną. Był znaczącą osobą nie tylko na terenie Zagłębia. Aresztowany przez Austriaków na początku 1915 roku pod zarzutem sprzyjania Rosji wraca do Dąbrowy w czerwcu 1916. Angażuje się jako naczelnik Wydziału Skarbowego w tworzenie nowych struktur samorządowych. We wrześniu 1916 zostaje nominowany radnym w Radzie Miejskiej, rok później* zostaje mianowany prezesem Rady Miejskiej, a od 1919 roku*, już z wyboru, zostaje przewodniczącym Rady. Funkcję tę pełnił aż do śmierci, tj. do 22 maja 1924. W tekście nieopisane cytaty i cała narracja tekstu pochodzą z pozostającego w archiwach Muzeum Sztygarki maszynopisu Kazimierz Srokowski – senior “Wspomnienia z lat 1884-1916” – dobry punkt wyjścia dla tworzenia historii działalności społecznej w Dąbrowie Górniczej.
Merytoryka w działaniu organizacji
Często spotykam się – w dyskusjach o tym jak działają organizacje – z nieporozumieniami dotyczącymi działań merytorycznych. Nie wiem czy to wina przekonania, że pozjadaliśmy wszystkie rozumy i tylko brakuje nam umiejętności jak nasz geniusz wprowadzić w życie, czy też przekonania, że profesjonalizm działania jest znacznie ważniejszy od efektów merytorycznych. W systemie grantów za głupią publikacje nikt nam pieniędzy zwracać nie każę, za brak odpowiedniej notatki na fakturze za druk genialnego wydawnictwa dostaniecie po kieszeni. Może też rzecz jest dużo bardziej prozaiczna. Nie umiemy się dogadać w kwestiach merytorycznych (każdy broni swojej racji) a łatwiej rozmawiać o metodach. Czy jednak tak być powinno?
O więcej niż niepodległość…
O więcej niż niepodległość…
obywatelskie fundamenty II Rzeczypospolitej
W rocznicę 100-lecia odzyskania niepodległości powraca ważne pytanie: po co nam historia? Czy tylko „ku pokrzepieniu serc”, potrzebna jako symbol, mit do uprawianie polityki historycznej? Jeśli tak, to zupełnie wystarczy nam nasza niewiedza, kilka ogranych frazesów, kilka nazwisk, jedna data i dominująca perspektywa Warszawy… Kontynuuj czytanie
AntyUniwersytet – wyższy poziom pozarządowej edukacji
Czy możliwe jest osiągnięcie jeszcze większych sukcesów w działalności organizacji pozarządowych? Czy jesteśmy w stanie przekonać społeczeństwo, że organizacje nie tylko są potrzebne i przydatne, ale w istocie są niezbędne dla każdego z nas? Czy możliwe jest powszechne przekonanie, że wspieranie organizacji to obowiązek obywatelski, który wiąże się z przyjemnością świadomego przyczyniania się do wspólnego dobra? Nie chodzi o sukces tej czy innej organizacji, ale o zmianę funkcjonowania społeczeństwa, w którym dobre organizacje cieszyć się będą autentycznym prestiżem i wsparciem (także finansowym) obywateli.
Szkolna konspiracja
Obywatele Jacynicze (2,21)
Skąd się wziął Zdzisław Jacynicz w Łodzi na razie nie wiemy. Z numeru “Rozwoju” z 1898 wiemy natomiast, że jakiś Jacynicz dostał się do III klasy szkoły handlowej (zobacz skany poniżej). Czy mógł być to mający wówczas 16 lat, starszy brat Zdzisława, Edward? Pewne jest, że w 1904 Zdzisław skończył rosyjskie gimnazjum męskie przy ul. Mikołajewskiej (później, po I wojnie, przekształcone w prowadzone przez Leona Starkiewicza gimnazjum im Józefa Piłsudskiego, a obecnie III liceum ogólnokształcące im. Tadeusza Kościuszki). Jak się rzekło była to szkoła rosyjska, ale jeszcze wtedy nie bojkotowana – do 1905 chodzenie do rosyjskiej szkoły było jeszcze normą. Niemniej już wówczas w szkołach tych wrzało podziemne życie…