…bo ktoś splugawił słowa
“czyn”, “walka” i “towarzysz”…
Jan Krzysztof Kelus
Ostatnio, kiedy rozmawialiśmy z Henrykiem Wujcem, zeszliśmy, w kontekście kursu AntyUniwersytetu, na temat bractw. I okazało się, że w pierwszym rzędzie, pewnie zgodnie z potocznym wyobrażeniem, przychodzą nam na myśl jedynie bractwa kościelne. A przecież powrót bractw w sektorze pozarządowym wcale nie z takimi bractwami się wiąże. Wskazuje to wyraźnie choćby rozwój bractw rycerskich sprzed lat kilkunastu. Sam przyglądałem się pisaniu statutu Warszawskiego Towarzystwa Bratnego (przy okazji pozdrowienia) i miałem okazję poczuć, że nie jest to typowe stowarzyszenie. To podobnie jak z kooperatywami spożywców, które próbują odbudowywać ducha spółdzielczości, nie odwołując się do słowa spółdzielnia. Zresztą kiedy już decydują się zarejestrować – to jako stowarzyszenie, nie spółdzielnia (co akurat nie jest niczym nowym, bo w Królestwie Polskim mieliśmy do czynienia ze „stowarzyszeniami współdzielczymi”).
Braterstwo/Siostrzeństwo
Nie przyglądałem się bliżej funkcjonowaniu większej liczby współczesnych bractw, więc tylko jako hipotezę przeklejam opis z wikipedii: „Bractwa są w zdecydowanej większości przypadków organizacjami hierarchicznymi, gdzie obowiązuje zasada starszeństwa (zarówno wiekiem, jak i czasem spędzonym nad tą formą działalności). Stopnie hierarchii są często zapożyczone z historycznych stopni wojskowych i funkcji pełnionych w chorągwi i na dworze. Istnieją bractwa o dużej dowolności naboru nowych członków, ale nierzadkie są też pewne procesy inicjacyjne (…)
Członkowie danego bractwa są powiązani relacjami koleżeństwa, lojalności i przyjaźni (co nie przeszkadza umiarkowanej rywalizacji na polu sprawności fizycznej, w zakresie wiedzy czy władania bronią). Częstym zjawiskiem jest wstępowanie w związki małżeńskie par, które poznały się w bractwie; odnotowane są przypadki zaślubin utrzymanych (po uprzedniej zgodzie odpowiednich władz kościelnych) z zachowaniem przedsoborowego ceremoniału typowego dla epoki, z którą związane jest dane bractwo.
Działalność w bractwach jest w większości przypadków hobbystyczna, ale coraz częściej uczestnicy i aktywiści ruchu rycerskiego wiążą swoje życie zawodowe z rekonstrukcją historyczną (…)”.
Tradycje i poszukiwania
Dla mnie oczywiście ciekawe są kwestie dotyczące związków dzisiejszych bractw z ich historycznymi odpowiednikami. Historia organizacji jest niezwykle bogata i warta refleksji. Przypomnijmy chociażby tekst Cezarego Łagiewskego Rozwój stowarzyszeń w dawnej Polsce, który ukazał się w Federalistce. Bractwa cechowe były w dużej mierze korporacjami, ale kwestie wspólnego życia (communitates, universitates), a nie tylko wspólnego interesu, były tam bardzo ważne. Z kolei bractwa kościelne były czymś wyjątkowym, łamiąc w innych sferach nieprzekraczalne granice stanowe czy płciowe. Zresztą to bractwa trzeźwości po roku 1844 były właściwie pierwszą masową organizacją na terenach polskich czasów współczesnych.

Bractwo Kurkowe – abdykacja króla kurkowego Tadeusza Glińskiego, Agencja Fotograficzna Światowid, 1931 r. Wł. Muzeum Historyczne Miasta Krakowa za http://www.bg.agh.edu.pl/TRADYCJE/bractwo.php
Ważniejsze jest jednak to, że widzimy tu próby innego podejścia do wolności zrzeszania się. Kiedy jest to prawdziwa wolność, oparta na silnych więzach emocjonalnych, a nie tylko na formalnym członkostwie. To zaszczyt i przyjemność być członkiem bractwa (bratem, siostrą). I pracuje się (np. w jakiejś firmie czy w urzędzie), by móc swój wolny czas poświęcić na działalność społeczną, a nie pracuje się w organizacji społecznej, by móc swój wolny czas poświęcić na co innego.
Bractwa i kooperatywy to eksperymenty, którym przyglądać się warto. Może tu kryje się element sanacji pozarządowego sektora.