W relacjach pomiędzy w władzą a organizacjami nastąpiła dziwna zmiana, na razie jeśli chodzi o komunikację. Oto od ponad dwu lat, sektor pozarządowy próbuje zmienić narrację i mówi “Nie chodzi o to, czego potrzebują organizacje, chodzi o to, co organizacje mogą dać innym, jak mogą się przyczynić do rozwoju społecznego”. Stąd idea Strategicznej Mapy Drogowej i hasła “III Sektor dla Polski”. Po konferencji 23 marca w kancelarii premiera możemy jednoznacznie stwierdzić, że zmieniła się też narracja rządu. Zamiast z otwartymi rękami przyjąć ofertę organizacji, rząd zaprezentował inne podejście niż poprzednie ekipy polityczne i postanowił zrobić organizacjom prezent, tworząc Narodowy Program Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego…
W internecie aż się roi od relacji ze spotkania. Cóż, konferencja “Wsparcie społeczeństwa obywatelskiego w Polsce – nowe otwarcie” przyciągnęła spore audytorium. Występowali i premier Beata Szydło, i wicepremier Piotr Gliński. Poza pełnomocnikiem Wojciechem Kaczmarczykiem wystąpił też Podsekretarz Stanu w Kancelarii Prezydenta Wojciech Kolarski. Spróbujmy spojrzeć na efekty tego spotkania trochę z innej strony.
Idą zmiany
Jakkolwiek by odczytywać intencje strony rządowej, jedno jest pewne. Zmiany będą. Już w czerwcu ma powstać Narodowe Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego. Do tego czasu będą przygotowane propozycje zmian, które mają być szeroko konsultowane ze środowiskiem, ale wydaje się, że główne cele:
- daleko idąca nowelizacja ustawy o działalności pożytku publicznego (lub wręcz nowa ustawa o wspieraniu społeczeństwa obywatelskiego),
- zmiana formuły RDPP i FIO,
- powołanie Polskiego Korpusu Solidarności,
są już przesądzone. A to oznacza duże zmiany, i to zmiany, które mogą budzić obawy organizacji. Szczególnie wiele niepokoju budziły przedstawione na konferencji propozycje przekształcenia Funduszu Inicjatyw Obywatelskich, ale też w dyskusjach można było dostrzec, że wiele znaczyć będą konkretne rozwiązania, doprecyzowane szczegóły, bo tak ogólne zamierzenia trudne są do jednoznacznego skomentowania.
Dwie wizje
Mnie jednak nie tyle niepokoją ogólne kierunki zmian, co przyjęta filozofia działania. I trudno ukrywać, że mam w tej kwestii absolutnie odmienne zdanie – o czym z góry uprzedzam. Zresztą nie jest to nic nowego. W 2012 roku wyszedł 26 numer kwartalnika Trzeci Sektor, w którym m.in. zaprezentowane były dwie wizje sektora. Piotra Glińskiego i niżej podpisanego, które znacząco różniły się od siebie. Upraszczając, możemy mówić o wizji odgórnej i oddolnej, i idąc dalej – o zmianie instytucji lub zmianie świadomości. Pierwsza mówi: zmieńmy warunki, powołajmy nowe instytucje, zmieńmy kierunki strumienia finansowania, a otrzymamy silne, niezależne społeczeństwo obywatelskie. Według drugiej – jeśli nie zmienimy postaw, nie zbudujemy nowej tożsamości społecznikowskiej, to żadne działania instytucjonalne, prawne czy finansowe nie spowodują istotnej, jakościowej zmiany. Oczywiście czystych modeli nie ma. W jednej i drugiej koncepcji wspomina się i o zmianach w świadomości, i o koniecznych zmianach instytucjonalnych. Różnica jest jednak zasadnicza.
Pocałunek śmierci
Sektora nie da się zadekretować. Trudno nie zauważyć, że najsilniejsze społeczeństwo obywatelskie mieliśmy w czasach, gdy działalność organizacji była zakazana, a największe szkody w obywatelskiej świadomości pozostawił okres, gdy czyny społeczne były obowiązkowe, a działalność społeczna bardzo się opłacała. Dziś mamy wiele organizacji, które są raczej miejscem pracy niż sposobem na społeczne zaangażowanie. Poszukiwanie źródeł finansowania utrudnia zrozumienie, że niektórych rzeczy nie da się kupić, a to właśnie powinna być domena działań pozarządówki. Czy promocja wolontariatu poprzez system bonów nie spowoduje, że zanikną prawdziwe motywacje zachęcające nas do działania z innych pobudek niż nakaz czy chęć zarobku? Czy jakieś rozwiązania systemowe przyniosą więcej pożytku czy szkody? Trudno przewidzieć. Jednak rolą państwa wobec społeczeństwa obywatelskiego jest przede wszystkim nie szkodzić.
Paradoksalnie to, choć nie bezpośrednio, może i podnieść poziom zaangażowania społecznego, i wzmocnić organizacje społeczne. Jednak nie w zgodzie z oczekiwaniami, ale raczej tych form, które przez autorów koncepcji określane są mianem “ekscesów”. Na marginesie pytaniem jest czy ogłaszanie założeń rządowego programu wzmocnienia sfery, którą realnie ograniczają kolejne poczynania rządzących osłabiając prawa i instytucje zabezpieczające podstawowe wolności obywatelskie, to przejaw alienacji, schizofrenii, manipulacji czy bezczelności? Do tego zdaje się będziemy potrzebować nowej teorii tłumaczącej jak wzmacniać sferę, której fundamentem jest zaufanie społeczne poprzez wzrost wzajemnej nieufności w tym społeczeństwie.
Druga koncepcja autora powyższego tekstu. Tez razy Tak. Dlaczego? Bo zauważa czego w Polsce tak rzadko chce się widzieć pomimo szumnych deklaracji – zauważa ze kluczem jest człowiek i jego samoświadomość.
Ciągle lekceważenie znaczenia postaw ludzi jako przejawu ich mentalności samoświadomości jest wciąż smutnym spadkiem poprzedniego systemu zwanym przez Havla swego czasu mentalnościa post komunistyczną.
A przeciez mamy tradycje zauważania fundamentalne znaczenia tego aspektu dla zmian społecznych. Cała koncepcja pracy organicznej u podstaw XIX na xx wiek … Niby czytają te lektury w szkołach a jakby ich nie znali. A może za bardzo się wciąż koncentrują na destrukcyjne, aspekcie bohaterów romantycznych jak silaczka czy dr Judym. Taki syndrom polskiego romantyzmu XIX wieku …