Zostałem zaproszony do zabrania głosu w ramach jednego z paneli konferencji “Wsparcie społeczeństwa obywatelskiego w Polsce – nowe otwarcie” w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów 23 marca 2016. Ogólne refleksje zamieściłem osobno, jednak ponieważ do wystąpienia próbowałem się przygotować, postanowiłem zapisać również swoje notatki, które były podstawą mojego wystąpienia. Przed konferencją dostaliśmy materiały (uczestnicy otrzymali je jako specjalną broszurę), które w moim przypadku dotyczyły panelu II “Identyfikacja ustawowych barier rozwoju społeczeństwa obywatelskiego” (s. 11-15 broszury). Moje wystąpienie miało zawierać (oczywiście mówiąc, mogłem użyć nieco innych sformułowań, niż te w notatkach, ale – mam nadzieję – istotę udało mi się przekazać) co następuje:
I. Na początku trzy ważne zastrzeżenia:
1. Prezentować będę tylko swoje własne zdanie, jako zdanie eksperta. Jednak na ten temat równocześnie wypowiadają się różnego rodzaju formy reprezentacji, np. Ogólnopolska Federacja Organizacji Pozarządowych, czy ostatnio powołane Partnerstwo 28 w ramach Strategicznej Mapy Drogowej, które ma monitorować system prawny i działać na rzecz jego uproszczenia i dostosowania do potrzeb obywateli. Dlatego myślenie o prawie dla organizacji musi uwzględniać głos samych zainteresowanych, a nie tylko ekspertów.
2. Po drugie, mam głębokie przekonanie, że prawem nie tworzy się społeczeństwa obywatelskiego. W tym obszarze legislator powinien być bardzo ostrożny i stosować zasadę “przede wszystkim nie szkodzić”. Przykłady statusu OPP czy powstawania spółdzielni socjalnych powinny być tu dla nas sygnałem ostrzegawczym. Zresztą gdy patrzymy na historię społeczeństwa obywatelskiego w Polsce, to widzimy, że najsilniejsze było wtedy, gdy musiało walczyć z kłodami rzucanymi mu pod nogi przez administrację [przyp. do uwag po spotkaniu – nie twierdzę, że wtedy było dobrze, udowadniam jedynie, że pomoc państwa nie jest niezbędna dla funkcjonowania silnego społeczeństwa].
3. Po trzecie, aby prawo rzeczywiście było ważnym elementem funkcjonowania społeczeństwa obywatelskiego, musi być z jednej strony prawem dobrym, z drugim – prawem przestrzeganym. Dobrego prawa nie da się robić na szybko, a przede wszystkim nie da się narzucać wbrew woli społecznej. Dlatego tak ważna jest debata publiczna, konsultacje, rozważne procedowanie. Z kolei przestrzeganie prawa musi dotyczyć wszystkich, a przede wszystkim administracji. Nic tak źle nie wpływa na przestrzeganie prawa, jak zły przykład idący od góry. Stąd tak wiele wątpliwości budzi brak publikacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego.
II. Teraz krótkie uwagi co do propozycji zmian:
1. Ograniczenie obowiązków sprawozdawczych i kontrolnych – to bardzo ważny postulat. Deregulacja systemu prawnego dotycząca organizacji już się dokonuje – np. w ustawie o stowarzyszeniach, ale to jeszcze długi proces.
2. Niewątpliwie kwestia zlecania zadań publicznych organizacjom jest problemem. Tu zmiany są konieczne. Nie jest to główny punkt moich zainteresowań, więc nie odnoszę się do szczegółów, Ogólnie jednak uważam, że zadania publiczne powinny być z zasady powierzane. Dofinansowywanie realizacji zadań publicznych jest niczym innym, jak dodatkowym podatkiem nakładanym na obywateli. Inną kwestią jest realizowanych przez organizacje pozarządowe działań statutowych, które są ważne społecznie i które władza (tak centralna, jak i samorządowa) powinna móc dofinansowywać. Wymaga to jednak doprecyzowania – które to są obligatoryjne zadania publiczne powierzane organizacjom.
3. W propozycji słusznie zauważa się, że usługi publiczne to tylko część działań organizacji pozarządowych. Niestety ogranicza się to jedynie do organizacji strażniczych, które są bardzo ważne, ale nie wyczerpują obszaru, który od lat jest zaniedbywany. Samoorganizacja, artykulacja i reprezentacja interesów, poszukiwanie działań innowacyjnych to działania, które stanowczo wykraczają poza zlecanie zadań publicznych. W znowelizowanej ustawie o stowarzyszeniach wzmacnia się stowarzyszenia jako reprezentanta wobec władzy swoich członków. Tu nie chodzi wcale o pieniądze, ale wzmocnienie – tak jak mamy to w przypadku dialogu społecznego czy ruchu spółdzielczego – samoorganizacji sektora.
4. Idąc dalej tropem dialogu – propozycja wzmocnienia dialogu obywatelskiego na wszystkich szczeblach władzy publicznej to niewątpliwie coś czego od państwa i samorządu oczekujemy. Tu – jak wspomniałem przed chwilą – nie trzeba dużych pieniędzy. Tu trzeba, aby mądra władza, rezygnując z części swych uprawnień, dała pole na dyskusję ze zorganizowanymi grupami obywateli. To temat osobnego panelu, ale wzmacnianie dialogu obywatelskiego jest czymś wartym podkreślenia, bo nie dotyczy tylko Rady Pożytku Publicznego.
5. Na koniec 1%. Po pierwsze problemem jest sam status OPP, który jest raczej formalnością, a nie rzeczywistym znakiem, że organizacja posiadająca ten status pełni szczególną role w realizacji pożytku publicznego. Po drugie, jest jeszcze problem finansowania potrzeb zdrowotnych tych osób, które potrzebują środków na leczenie lub rehabilitację, bo w tym obszarze państwowa służba zdrowia jest niewystarczająco wydolna. Nie chodzi więc o to, aby zabrać pieniądze np. rodzicom dzieci niepełnosprawnych, ale aby tworzyć system, który wypełni luki i dostarczy dodatkowe usługi pożytku publicznego. Wymaga więc to rozwiązań systemowych, a nie tylko prawnych.