Poprzednik OFOP-u?
>W marcu 1905 r. został szeroko rozrzucona mała ulotka , drukowana na bibułce, najwidoczniej w Krakowie , datowana z Warszawy, z nieznanym dotychczas podpisem: Zarząd Związku Towarzystw Samopomocy Społecznej. Zaczynała się niezwykle, inaczej niż odezwy, bez inwokacji; była prostem wyjaśnieniem celu prac już prowadzonych i zapowiedzią ich spotęgowania . Cel — zdobywanie wolności, to nietylko rwanie istniejących więzów: „lecz zarazem tworzenie własnego życia społecznego. Naród, który pragnie żyć i rozwijać się wszechstronnie, musi przeciwstawić rządom policji swoje własne siły kulturalne”, ma zaspokajać przez własne zrzeszenia i wolne związki swoje potrzeby cywilizacyjne. << tak rozpoczyna swoją opowieść o Związku Towarzystw Samopomocy Społecznej Helena Radlińska w zbiorowym tomie z 1934 „Nasza walka o szkołę polską 1901-1917” (t.II).
Nie tylko oświatowcy
W czerwcu 1905 roku ujawnia się 15 członków ZTSS: Koło Wychowawców, Towarzystwo Pedagogiczne, Nauczycielskie Koło Samokształcenia, Organizacja Uniwersytetu Wolnego, Koło Bezpłatnego Nauczania, Wydział Szkół Miejskich K. W., Koło Oświaty Miejskiej, Koło Wychowania Przedszkolnego, Koło Bibliotek Miejskich, Koło Nauczania Służących, Ludowe Koło Oświaty, Prowincjonalne Koła Oświatowe, Towarzystwo Kooperatystów, Koło Wydawnicze. Były tajne organizacje zajmujące się – w dzisiejszej terminologii – animacją lokalną i edukcją pozaszkolną i edukacją dorosłych. Już w 1934 trudno było połapać się w gęstwinie tych nielegalnych i tajnych zrzeszeń (dla zainteresowanych częściowe wyjaśnienia Radlińskiej w przypisie 1). Tu tylko podkreślmy, że Związek miał prowadzić pracę „nad tworzeniem wolnego życia społecznego w Polsce” przez „rozwijanie niezależnej od dzisiejszego państwa demokracji stowarzyszeń”, „w której wytworzy się siła narodowa zdolna do walki z przemocą i siła moralna ludzi, umiejących samodzielnie myśleć i tworzyć”.
… tworzenie wolnego życia społecznego w Polsce przez rozwijanie niezależnej od dzisiejszego państwa demokracji stowarzyszeń, w której wytworzy się siła narodowa zdolna do walki z przemocą i siła moralna ludzi, umiejących samodzielnie myśleć i tworzyć … |
Działalność
Związek prowadzi działalność wydawniczą – do lipca 1905 to 6 broszur (o nakładach od 1 do 10.000 egz.), 5 odezw (po 2 do 10.000 egz.), oraz 3 ulotki programowe (wydane w 500 do 1500 egz.). 4 listopada 1905 zorganizowany został tłumny wiec w Filharmonii Warszawskiej. Do tej pory Związek prowadził działalność konspiracyjną (w stosunku do władz policyjnych) — nie podawał swego adresu, ani nazwisk pracowników. Teraz, ujawniwszy szereg ludzi jako prezydjum i mówców wiecu, zachowywał się jak instytucja legalna, choć nie legalizowana (taktykę tę później stosował m.in. KSS KOR). >>Związek wynajął lokal na Kruczej 32 m. 6 i otworzył biuro wspólne dla wszystkich organizacyj związkowych. Jako właściciel mieszkania występowała zrazu H. Radlińska, później M. Gomólińska. W czasopismach pojawiały się ogłoszenia tego biura, wezwania do samouków, aby zgłaszali się po wskazówki i t. p. Telefon, drukowane blankiety z firmą Związku, pieczątką na rachunkach i listach, nadawały pozór instytucji legalnej. <<
Zbiórka funduszy
Na wiecu, odbytym 31 lipca w Zakopanem (Galicja) uchwalono „dobrowolny podatek narodowy na rzecz wolnej szkoły polskiej w Królestwie” i postanowił przelewać składki do rąk Związku Towarzystw Samopomocy Społecznej z przeznaczeniem na bezpośrednie popieranie prywatnego nauczania polskiego. W październiku ukazała się odezwa do „tych, komu drogą jest lepsza przyszłość”. wzywająca do współdziałania ze Z. T. S. S. i >>dobrowolnego opodatkowania się: „drobne lecz liczne i stałe wpływy miesięczne nadadzą pracom podjętym stałe podstawy”. Wysokość „dobrowolnego podatku” została oznaczona jako 1% czynszu za mieszkanie. Prócz składek zbierane były ofiary, m. in. rozpowszechniano „bloczki” z markami, stanowiącemi pokwitowanie na określone sumy i „cegiełki”<<.
… drobne lecz liczne i stałe wpływy miesięczne nadadzą pracom podjętym stałe podstawy … |
Represje, legalizacja i delegalizacja
Po fali społecznego zaangażowania nadszedł czas policyjnych represji. >>Gdy nadeszły chwile pogodniejsze, — szereg kół tworzy instytucje zalegalizowane. Czynią to, przeważnie w koń cu 1906: — Uniwersytet dla Wszystkich, Stowarzyszenie Kursów dla Analfabetów Dorosłych, Towarzystwo Czytelń m. Warszawy, Towarzystwo Kooperatystów, Towarzystwo Wychowania Przedszkolnego, Polski Związek Nauczycielski, Towarzystwo Kursów Naukowych. Z „kół prowincjonalnych” powstają: Tow. „Światło” w Lublinie, Tow. Kursów Popularnych im. Asnyka w Kaliszu, Uniwersytet Ludowy Ziemi Radomskiej i inne, mniej głośne zrzeszenia lub oddziały Uniwersytetu dla Wszystkich, czy też później Towarzystwa Kultury Polskiej <<. Sam Związek Towarzystw nie doczekał się legalizacji, a i wiele zalegalizowanych jego członków-organizacji dość szybko zdelegalizowano.
Ideologia
Radlińska podkreśla, że choć Związek, poza konkretnymi działaniami, nie przetrwał to przetrwała ideologia, która łaczyła bardzo różne środowiska >>Wśród twórców Związku byli ludzie głęboko przejęci ideami socjalizmu bezpaństwowego, tłumacze i wydawcy Kropotkina, propagatorzy ideologji Abramowskiego (występującego podówczas pod pseudonimami M. A. Czajkowskiego lub Z. R. Walczewskiego). Obok nich stali ideolodzy odradzającego się romantyzmu społecznego, którzy usiłowali sięgać po siły do ludu i w tradycjach życia gromadzkiego upatrywali moc twórczą. I —, najliczniejsi zapewne, działacze praktyczni, wpatrzeni w cele bliskie, wymagające koordynacji wysiłków. Pomiędzy delegatami zrzeszeń wchodzących do Z. T. S. S. odnaleźć można sympatyków i członków Polskiej Partji Socjalistycznej i Polskiego Związku Ludowego obok znacznie bardziej umiarkowanych stojących zdala od partyj politycznych.<<
Czy to ideologia na dzisiejsze czasy?
>>Wspólnem we wszystkich poczynaniach Z. T. S. S. jest zainteresowanie człowiekiem, jego losem i siłami duchowemi, oraz pewien zmysł społeczny, nakazujący poszukiwać sposobów budowania życia zbiorowego poprzez ochotniczą współpracę jednostek. U wielu ludzi występowało wyraźnie poczucie jakgdyby posłannictwa: brania na swoje barki odpowiedzialności za urzeczywistnianie marzeń o przyszłym ustroju. Całe grupy żyły pragnieniem tworzenia w dniu dzisiejszym instytucyj, zwiastujących i dotykalnie budujących jutro.
Ale, podkreślić to trzeba silnie, — pragnienia były dalekie od pożądania władzy, panowania. Zwycięstwo wyobrażano sobie jako doprowadzenie do „powszechnego współuczestnictwa”. Miało to być współuczestnictwo w pracy i w korzystaniu z dorobku. Działacze, którzy czuli się świadomymi spadkobiercami spuścizny kultuturalnej, przypisywali sobie jakgdyby rolę gospodarzy, zapraszających szerokie rzesze na pola, z których brać należy ziarno co najplenniejsze i wzór, jak własne odłogi uprawić. Życzliwa ciekawość w stosunku do każdego człowieka, gotowość pomocy łączyły się wedle żartobliwej a trafnej uwagi bacznego obserwatora z czujnem poszukiwaniem typów ludzkich, które są lub mogą się stać przenosicielami ideałów, współdziałaczarni, organizatorami nowego życia. <<.
I w innym miejscu>>Od rewolucjonistów-polityków różni jednak „społeczników” wiara (przez polityków uważana za naiwna) w siłę twórczości zbiorowej. Uznawali, że najskuteczniejsza walkę można prowadzić poprzez budowanie nowych instytucyj, rozsadzających więzy niewoli. (…) tworzeniu siłami własnemi, drogą samopomocy społecznej życia bogatego, jak najbardziej odpowiadającego potrzebom, „a rozwinie się ono w wielkie drzewo, które zapuści korzenie swoje głęboko, rozgałęzi konary i obejmie powoli całe społeczeń stwo, wypierając w ten sposób narzucone nam obce instytucje, które staną się maską bez wyrazu, słowem bez znaczenia i zamrą, nie mając odpowiednika w życiu społeczeństwa, które ich nie przyjęło“<<
… Od rewolucjonistów-polityków różni jednak „społeczników” wiara (przez polityków uważana za naiwna) w siłę twórczości zbiorowej. Uznawali, że najskuteczniejsza walkę można prowadzić poprzez budowanie nowych instytucyj, rozsadzających więzy niewoli … |
Przypisy
1) >>Niektóre z tych zrzeszeń istniały oddawna, prowadziły działalność rozgałęzioną, niekiedy znaną pod skróconemi, czasem żartobliwemi nazwami, odnoszącemi się raczej do form pracy, niż do określonej jednej instytucji, jak „Uniwersytet Latający, „Bezpłatniak”, „Bosy Uniwersytet”, „Oświata”. Były i takie, od lat również działające, które stanowiły autonomiczną jednostkę w organizacji szerszej. Dziś trudno ustalić, pomimo drobiazgowych poszukiwań, wszystkie filjacje, zachodzące wskutek rozłamów ideowych, rozrastania się nowych działów, inicjatywy nowych członków, ustępowania czy aresztowania czynnych dawniej. Wówczas, w dość ciasnym kręgu członków czy sympatyków orjentowano się dobrze w firmach, niewiele się różniących od siebie nazwą. Macierzą niejednej z nich było Koło Kobiece Oświaty Ludowej, założone w r. 1885, które doznało paru rozłamów na tle politycznem. Część utrzymała się w charakterze bezpartyjnym politycznie i weszła do Z. T. S. S. Inna grupa, zainteresowana sprawami feminizmu, wysłała do Związku kółeczko, zajmujące się poprawą bytu i oświatą służących. Niektóre zrzeszenia powstały w ciągu niedawnych lat czy miesięcy i występowały już pod własną firmą, w robotach wyraźnie określonych, jak Koło Wychowawców i wyodrębniający się w akcji jego Wydział Szkół Miejskich, jak Towarzystwo Pedagogiczne. Część zrzeszeń (jak Koło Bibljotek Miejskich, Tow. Kooperatystów, Koło Wychowania Przedszkolnego), obejmowała niektórych pracowników organizacyj jawnych (np. Wydziału Czytelń Warszawskiego Tow. Dobroczynności i Bibljotek Stow. Spożywców Drogi Żel. Warsz.-Wied.). Inne powstawały dopiero z rozproszonych inicjatyw, od najdujących się i splatających przedziwnie szybko. W dalszym rozwoju wśród Kół Prowincjonalnych znajdą się zrzeszenia z Lubelszczyzny, Radomskiego, Zagłębia, Kalisza, Nowomińska. W ciągu r. 1905/6 zmieniają się niektóre firmy, przybywa Uniwersytet dla Wszystkich, Polski Zwią zek Nauczycielski, zlewają się ze sobą niektóre grupy, prowadzące pokrewne roboty oświatowe, tworząc Sekcję Oświaty Ludowej. Wyraźnie nie zostało powiedziane, że organizacja skupia również część działaczy z Galicji, wiedziano o tern jednak dość szeroko. Koła Samokształcenia wywodziły się częściowo z Galicji, podobnie jak zakrojona poważnie i dumnie organizacja wolnego uniwersytetu, zapoczątkowana przez głośne w r. 1904 Wyższe Kursy Wakacyjne w Zakopanem<<.