W mailach znalazłem swój tekst z 2009 roku. Bodaj przy konsultacji Funduszy Norweskich zauważyłem, że wiele osób, które do tej pory było zwolennikami organizacji pozarządowych nagle zwątpiło w ich znaczenie. Jak to się stało, że organizacje pozarządowe z ważnego elementu składowego reform nagle stały się się problemem? Niestety ta tendencja nasila się nadal. Organizacje jakie mamy dzisiaj to wynik interwencji funduszy wsparciowych dla organizacji, działań organizacji infrastrukturalnych. Mamy takie organizacje jakie sobie zbudowaliśmy. Takie jakie wspierane były z funduszy amerykańskich, przedakcesyjnych i naszych krajowych. Takie jakie kształciliśmy na tysiącach szkoleń i pisanych w jednym tonie publikacji.
Traktowaliśmy organizacje jako narzędzie. I nie ważne jakim narzędziem się posługiwaliśmy ważne było osiągnięcie celu. Ale organizacja to nie jest narzędzie, albo nie tylko narzędzie. Spytajcie członków klubu sportowego czy im wszystko jedno pod jakimi barwami się organizują? A dziełom miłosierdzia katolickiego czy wszystko jedno w jakiej intencji pomagają? Metoda działania jest często równie ważna jak cel. Dlatego nie należy się obrażać na organizacje, że są takie jakie są. Trzeba zrobić wszystko aby były lepsze.
Krytyka – tak, ale… konstruktywna
Ostatnio coraz częściej pojawiają się gorzkie słowa odnoszące się do organizacji pozarządowych. Ta, słuszna zresztą, krytyka (sam w niej biorę udział już od bardzo dawna) często prowadzi niestety do niebezpiecznych konkluzji. To, że są nieprawidłowości, zachęca do zaostrzania, a przynajmniej rozbudowywania, prawa – w ramach nowelizacji ustawa o działalności pożytku publicznego nie upraszcza się, a rozbudowuje. To, że organizacjom, mimo chęci, nie udaje się skutecznie wpływać na politykę państwa (choćby poprzez system komitetów monitorujących), jest argumentem, że trzeba na to machnąć ręką. To, że organizacje coraz częściej przystosowują się do warunków, w których działają (choćby poprzez realizowanie oczekiwań samorządów, że będą realizowały tylko zlecane usługi), traktuje się jako argument, że nie pełnią już funkcji reprezentowania obywateli.
Kiedy spada wydajność gospodarki, nikt nie sugeruje, że biznes staje się niepotrzebny. Gdy administracja jest niewydolna, czasem skorumpowana, nikt nie proponuje, by zostawić ją samej sobie i zająć się inną formą organizacji państwa. Tak też jest z organizacjami. Nie chodzi o to, by machnąć na nie ręką twierdząc, że to przeżytek, należałoby pomyśleć, co zrobić, by nadal pełniły funkcje, w których są – moim zdaniem – przynajmniej w najbliższym czasie niezastąpione.
1. Organizacje pozarządowe szkołą demokracji i odpowiedzialności
Jeżeli chcielibyśmy mieć lepszych polityków niż ci, których mamy (tak centralnie, jak i lokalnie), nie liczmy na to, że stworzy ich aparat partyjny, który powiela dotychczasowe wzorce, powodujące – w moim przekonaniu – negatywną autoselekcję. To w DOBRZE DZIAŁAJĄCYCH organizacjach mogą „wykuwać się nowe kadry”, w stowarzyszeniach można nauczyć się podstaw demokracji i kompromisu, a w fundacjach racjonalnego zarządzania nie swoimi pieniędzmi i działania, które przynosi konkretne zmiany. Bez dobrych organizacji pozarządowych zmiany na lepsze nie będą możliwe, a żaden polityk, który wcześniej nie udowodnił w organizacji, że nie obce jest mu rozumienie dobra wspólnego i, że umie skutecznie o nie zabiegać, nie powinien budzi naszego zaufania.
2. Organizacje jako kontroler władzy
Jednak władza, nawet najlepiej przygotowana do rządzenia, może ulegać wypaczeniom. Tylko organizacje pozarządowe mogą i powinny systematycznie kontrolować władzę i reagować na wszelkie przejawy patologii. Media nie spełniają tej funkcji, głównie dlatego, że czekają na „niusa”. Dużo ciekawsze jest przyłapać kogoś na przyjęciu łapówki niż systematyczną pracą sprawić, by łapówek nie było. Słyszałem, że podobnie jest w monitoringu miejskim. Wezwanie do sytuacji, w której może dojść do pobicia, jest punktowane znacznie niżej niż wezwanie do krwawej bójki… Zresztą, która redakcja ma czas i pieniądze, by systematycznie monitorować jakiś obszar rzeczywistości. Chcemy mieć kontrolowaną władzę – musimy mieć organizacje pozarządowe
3. Świadczenie dobrych usług
Organizacje pozarządowe mogą świadczyć dobre, dopasowane do lokalnych potrzeb, zróżnicowane dla różnych typów odbiorców, usługi. Jednak tylko pod warunkiem, że będą miały szanse robić to, co uważają za potrzebne ich podopiecznym. Jakże często ci, którzy finansują działalność organizacji, „wiedzą dużo lepiej”, na co są potrzebne pieniądze i jak je wydawać. A przecież dobre usługi to duże koszty administracyjne, konieczność stabilnej działalności. To, że dziś niektóre organizacje działają nieskutecznie, to jeszcze nie powód, by rezygnować z szansy na lepszą jakość usług. To jedynie znak, że system nie działa sprawnie. Tylko zmniejszenie nadzoru formalnego wraz ze zwróceniem większej uwagi na efekty działań prowadzonych za publiczne pieniądze oraz z finansowaniem, które pozwoli organizacji na rozwój, może stworzyć wydolny system. A wydaje się pewne, że bez organizacji pozarządowych nie będzie wielu wysokiej jakości specjalistycznych usług.
4. Organizacje – zaczątek przyszłości
Organizacje są, albo raczej mogą być, rodzajem laboratoriów, w których tworzy się lepsza przyszłość. Na zasadzie prób i błędów, testując różne pomysły organizacje dokładają cegiełkę do rozwoju różnych dziedzin życia społecznego – edukacji, pomocy społecznej, zdrowia, kultury itp.. To może być taka wirtualna Dolina Krzemowa rozwiązań społecznych. Może być, ale tylko
wtedy, gdy organizacji będzie dostatecznie dużo, gdy będą miały sprzyjające środowisko. Bez nich możemy przegapić wiele dobrych pomysłów.
Podsumowując: Czy organizacje pozarządowe jako formalne struktury wyczerpały swoją dziejową misję? Czy tak jak twierdzą niektórzy, razem ze związkami zawodowymi i partiami politycznymi stają się coraz częściej raczej przeszkodą niż motorem rozwoju? Według mnie nie. Rola organizacji będzie rosła, a te, które krytykujemy dziś, bedą musiały się zmienić albo zastąpią je nowe. Osobną zupełnie kwestią jest jak przeciwadziałać różnym negatywnym tendencjom, z których tylko nieliczne mają przyczyny w samych organizacjach.